Zagrożenie zostało zażegnane, a budynek został oddymiony. W chwili pożaru w obiekcie znajdował się tylko konserwator, który kilkanaście minut wcześniej wynosił popiół z pieca na zewnątrz.
- Korytarz, na którym doszło do zadymienia prowadzi zarówno do MDK, jak i do pomieszczeń MOS-u. Ktoś musiał wcisnąć w pień niedopałek papierosa i kiedy otworzyłem drzwi, dostało się powietrze i doszło do zadymienia. O godz. 6.00 rano wszystko było w porządku. Przed siódmą zobaczyłem, że na korytarzu jest dym gęsty jak „mleko”. Zadzwoniłem na straż pożarną – relacjonuje konserwator obiektu.
Na miejsce przyjechał jeden zastęp straży, łącznie pięciu strażaków. Akcja trwała kilkanaście minut. - Okazało się, że pali się pień, będący pozostałością po drzewie wyciętym dwa lata temu. Podaliśmy jeden prąd wody i oddymiliśmy obiekt za pomocą agregatu oddymiającego. Trudno nam jeszcze ustalić, co było przyczyną pożaru – mówi mł. kpt. Jarosław Pruś, dowódca zmiany JRG 2 Państwowej Straży Pożarnej w Jeleniej Górze.