– Codziennie jeżdżę do Bolkowa i w Radomierzu, tam gdzie rozpoczyna się budowana obwodnica, panują egipskie ciemności – informuje nasz Czytelnik. Ponadto słupki oddzielające jezdnię są poprzesuwane lub poprzewracane – dodaje pan Wojciech, który przesłał nam zdjęcie kolizji, do jakiej doszło tam 17 października. Zdaniem kierowcy, z tego właśnie powodu. Niestety oświetlenia tego miejsca do przyszłego roku nie będzie.
- Miejscowi zwalniają w tym miejscu, ale z powodu ciemności przyjezdni zahaczają o te słupki. Wczoraj z rana kierujący autem jadącym w stronę Wrocławia nie zauważył nakazu skrętu w prawo, pojechał na wprost i uderzył w samochód jadący z kierunku przeciwnego – informuje pan Wojciech.
Mowa tu o kolizji do jakiej doszło o godz. 6.20. Jak informuje rzecznik prasowy jeleniogórskiej policji Edyta Bagrowska, sprawcą był 54-letni kierowca forda fiesty, który nie dostosował prędkości do znaków i warunków na drodze. Zderzył się on z jadącym z naprzeciwka volkswagenem turan, za co dostał 220 zł mandatu i sześć punktów karnych.
Pan Wojciech uważa jednak, że nie była to tylko wina nadmiernej prędkości.
– Ponadto na tym nakazie skrętu w prawo było dużo żwirku, a wtedy o wypadek nie jest trudno. Czy dla wykonawcy i Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów oświetlenie oraz dobre oznakowanie tego miejsca to taki duży wydatek? – pyta nasz Czytelnik.
Tymczasem Piotr Cichowski, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jeleniej Górze wczoraj (18.10) zapewniał, że znaki dobrze informują kierowców o tym, co spotka ich na drodze.
- Wczoraj (18.10) osobiście skontrolowałem plac budowy w kwestii oznakowania i muszę powiedzieć, że tych znaków jest tam tak dużo, że nie sposób ich nie zauważyć – mówi Piotr Cichowski. – Z każdej ze stron są po dwa znaki ograniczające prędkość najpierw do 70 km/h, a później do 40 km/h. Jest bardzo dużo słupków przedzielających drogę, są też znaki informujące o konieczności skręcenia i o robotach na drodze. Niestety kierowcy – jak zauważyłem będąc na miejscu – nie stosują się do tych znaków. Nie zwalniają do wymaganej prędkości i dlatego w dzień co najwyżej uderzają w słupki stojące na drodze, ale w nocy nie są w stanie zapanować nad kierownicą i np. skręcić w odpowiednim miejscu czy wyminąć się z samochodami jadącymi z przeciwnej strony. Dlatego apeluję do zmotoryzowanych o zdjęcie w tym miejscu drogi z gazu dla bezpieczeństwa własnego i innych – dodaje wiceszef MZDiM.
I w dwóch najbliższych miesiącach kierowcy niestety nie mogą liczyć na oświetlenie tego miejsca.
- W tym miejscu nigdy nie było oświetlenia, dlatego nie ma go jak tymczasowo podłączyć – wyjaśnia Piotr Cichowski. - Sygnalizację świetlną można podłączyć do akumulatora, ale oświetlenie wymagałoby podłączenia do agregatów prądotwórczych, a to fizycznie jest niewykonalne. Obecnie wykonawca, czyli firma Budimex przygotowuje oświetlenie stałe, czyli trwa montaż fundamentów pod latarnie i kładzione jest okablowanie. Słupy mają zostać dostarczone z końcem listopada br., ale po tym, jak zostaną one postawione, trzeba będzie jeszcze poczekać na ich odbiór i podłączenie. Zgodnie z umową wykonawca ma czas na oświetlenie tego miejsca jeszcze w przyszłym roku. Szacujemy, że latarnie zostaną zapalone na początku 2019 roku, ale i tego nie można na tym etapie gwarantować. Jednak kierowcy jadący z wymaganą prędkości 40 km/h przy włączonych światłach dokładnie widzą jak i gdzie jechać. Muszą jednak na czas budowy zdejmować w tym miejscu nogę z gazu. Innego rozwiązania nie ma – dodaje.