Sprawę zgłosili nam okoliczni mieszkańcy. Jeden z nich brak reakcji na zgłoszenia o nieczynnych latarniach, traktuje jako opieszałość służb odpowiedzialnych. Pan Paweł pyta, czy musi dość w tym miejscu do tragedii by ktoś się problemem zainteresował.
– Sprawę zgłaszałem zarówno do Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów, jak i do Energii Pro, jednak nikt problemem się nie zajął – mówi pan Paweł. – To lekceważenie mieszkańców. W końcu ktoś w tych ciemnościach się potknie i złamie rękę, albo nogę, lub dostanie czymś w głowę. Zastanawiam się, jak długo jeszcze potrwa taka sytuacja.
Jerzy Bigus, wicedyrektor MZDiM tłumaczył nam natomiast, że tuż po interwencji mieszkańców, sprawę przekazał Energii Pro, która jest odpowiedzialna za usuwanie awarii oświetlenia ulicznego.
- Odpowiednia komórka sprawę przyjęła i zobowiązała się do naprawienia latarni – usłyszeliśmy. – Zdajemy sobie jednak sprawę, że ustalenie przyczyny awarii trochę potrwa.
Ewa Styczyńska z EnergiiPro natomiast zapewnia, że w chwili przyjęcia zgłoszenia firma zaczęła ustalać przyczynę awarii. Okazało się, że jest to awaria kabla, ale jeszcze nie wiadomo, w którym miejscu, bo działania przerwała ulewa deszczu.
– W ciągu ostatnich dni kiedy pojawiły się lokalne podtopienia mieliśmy bardzo dużo awarii dotyczących dostawy prądu do domów i na usuwaniu skutków powodzi się skupiliśmy – mówi. Wszystkie służby były rozdysponowane w terenie do naprawy tych usterek. Obecnie kończymy już te działania i zajmiemy się latarniami przy ulicy Bacewicz. Być może jeszcze dzisiaj zostaną one naprawione, a jeśli okaże się, że jest to coś poważniejszego, najpóźniej będzie to w ciągu kilku najbliższych dni.