Aby zdać egzamin niekoniecznie w oparciu tylko o własne umiejętności, trzeba było włożyć do koperty od 800 do 2000 złotych i wręczyć instruktorowi. Ten dawał pieniądze egzaminarorom.Jak donosi w środowym wydaniu Polska Gazeta Wrocławska, śledczy dokładnie ustalili, w jaki sposób wręczano koperty z pieniędzmi za pozytywne zdanie egzaminu.
Umawiali się że przy nazwiskach osób, które zapłaciły, postawiona zostanie kropka. Podczas egzaminu ci kursanci będą mieli fory. Tak zeznał jeden z oskarżonych, Waldemar J., który w przestępstwie był pośrednikiem.
Kursanci, którzy płacili za pozytywny wynik, zanim dali łapówkę, byli notorycznie „oblewani” przez egzaminatorów. Ci z kolei, kiedy wiedzieli, że za przepuszczenie kandydata dostaną „dolę”, zachowywali się wobec niego kulturalnie i nie byli złośliwi podczas jazd egzaminacyjnych. Pomagali także w testach teoretycznych – odnotowuje gazeta.
Kursanci, którzy nie chcieli płacić, musieli się liczyć z niezbyt przychylnym podejściem egzaminatora, który często przedłużał jazdy aż do chwili, kiedy zdający się pomylił. Innym sposobem było wyznaczanie najtrudniejszej trasy.
Proces trzech egzaminatorów, którzy stracili prawo do wykonywania zawodu i zostali wyrzuceni z WORD, rozpocznie się jesienią przed Sądem Rejonowym w Jeleniej Górze.