Problemy z charakterystycznym produktem turystycznym w promocji regionu mogą utrudnić wykorzystanie pieniędzy z Unii Europejskiej przeznaczonej na ten cel dla Kotliny Jeleniogórskiej. Gra jest warta świeczki, bo do podziału na najlepsze dolnośląskie projekty promocyjne czeka 90 mln euro.
Tymczasem region wciąż nie ma produktu, który stanowiłby zarazem symbol Kotliny oraz rzecz charakterystyczną, którą kupowaliby turyści na pamiątkę pobytu. Mogłaby też stanowić markę w książkach, czy przewodnikach poświęconych miastom powiatu i jego walorom.
Zajmujący się profesjonalnie promocją regionu brak zauważają. I od kilku lat bezskutecznie poszukują jego uzupełnienia. Najpierw Euroregion Nysa pragnął ożywić symbol Liczyrzepy, czyli Ducha Gór, jako charakterystyczny nie tylko dla polskiej strony Karkonoszy, lecz także w pełni zrozumiały dla Czechów i Niemców. Idea padła bez podania konkretnych przyczyn. A zdaniem Stanisława Firszta, dyrektora Muzeum Karkonoskiego, które w swoim logo ma właśnie jeden z najstarszych wizerunków Ruebezahla, symbol jest na tyle czytelny, że warty zastosowania w wielu dziedzinach promocji.
Nie udały się do końca poszukiwania artystyczne. Konkurs na rzeczony symbol ogłosiło swego czasu Biuro Wystaw Artystycznych. Twórcy zaprezentowali kilka mniej lub bardziej udanych propozycji. Wygrał Jelonek, rzeźba autorstwa Waldemara Frąckiewicza, autora między innymi cyklu „Ludzie stąd” (kontrowersyjnych rzeźb przedstawiających mężczyzn w stroju Adama), czy też figury Chrystusa na bolesławieckim Krzyżu Milenijnym.
To zwycięstwo nie przełożyło się na rzeczywistość: rzeźba nie trafiła do masowego odbiorcy.
Jak mówi Andrzej Skowron, wiceprezes Karkonoskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, która organizuje kilka ważnych imprez promocyjnych, sztandarowy produkt turystyczny to rzecz bardzo ważna i we wspólnym interesie wszystkich leży jego opracowanie.
W planach jeleniogórskiego urzędu miejskiego jest budowa Regionalnego Centrum Wystawienniczego, któremu ów symbol także by się przydał.
– Są w regionie przedsięwzięcia, które bronią się same i nie potrzebują dodatkowej promocji – uważają tymczasem mieszkańcy najbardziej zainteresowani „sprzedażą” naszych walorów. – Wiadomo, jak symboliczna jest Śnieżka, Karpacz, czy Szklarska Poręba. Potrzebują dodatkowej promocji poprzez reklamę tego, że coś się tu dzieje: imprezy, koncerty, nowe wyciągi narciarskie zimą.
Gestorzy turystyki zauważają także nikłe zainteresowanie samorządowców z województwa dolnośląskiego niewielkie zainteresowanie pomocą w promocji produktów już istniejących. – Często, aby przekonać, że coś jest warte nagłośnienia, trzeba osobiście przywozić tu decydentów z Wrocławia – mówi jeden z samorządowców z Wlenia, gminy, która zainteresowana jest promowaniem walorów linii kolejowej w Jeleniej Góry do Zebrzydowej.
Takie odwiedziny często bywają pomocne. Przekonał się o tym były radny wojewódzki Andrzej Pawluszek, kiedy „zafundował” samorządowcom poprzedniej kadencji przejazd drezyną po urokliwej trasie. Wówczas, pośrednio dzięki temu, zapadła decyzja o nielikwidowaniu połączenia i zakupu szynobusu do obsługi pasażerów i turystów.
– Często szukamy dziury w całym, a nie dostrzegamy tego, co już mamy, ale nie zawsze potrafimy o to zadbać – wnioskują zainteresowani.