W tej sprawie napisała do nas pani Jadwiga z Jeleniej Góry, która chciała dostać się na oddział ortopedyczny. Mimo, że wymaga systematycznego leczenia, usłyszała, że może się zgłosić nie szybciej niż za dwa miesiące.
- Po co płacimy całe życie składki do ZUS-u, skoro i tak nie możemy korzystać z pomocy, wtedy, kiedy jest nam ona faktycznie potrzebna? – pyta jeleniogórzanka. – Gdybyśmy co miesiąc odkładali te pieniądze, mielibyśmy je na koncie i moglibyśmy zapłacić za specjalistę w każdej chwili, a tak, co ja mam zrobić? Nie chorowałam do tej pory, dwa miesiące temu złamałam nogę, zaczęły się komplikacje. Gdzie mam szukać pomocy, jeśli nie w szpitalu – skarży się jeleniogórzanka.
Jak mówi Stanisław Woźniak, dyrektor Wojewódzkiego Centrum Szpitalnego Kotliny Jeleniogórskiej (dawna nazwa Szpital Wojewódzki w Jeleniej Górze) ograniczenia przyjęć pacjentów zostały wprowadzone na większości oddziałów.
- Najgorzej jest na oddziale ortopedii i okulistyce, gdzie pacjenci muszą czekać w kolejce nawet do kilku miesięcy. Podobnie jest na oddziale wewnętrznym, chirurgii dziecięcej, laryngologii czy urologii. Ograniczenia przyjęć wprowadziliśmy dwa miesięcy temu i od tego czasu pacjenci czekają w kolejkach, które z każdym tygodniem się wydłużają. Początkowo był to tydzień, teraz jest to nawet kilka miesięcy – mówi szef szpitala.
Cały czas dyrekcja WCSK prowadzi negocjacje z Narodowym Funduszem Zdrowia, jak dotąd - bezskuteczne.
- Nasz kontrakt z NFZ-tem jest na poziomie minionego roku, ale ilość pacjentów i koszty ich leczenia wzrosły – mówi Stanisław Woźniak. - Nasze możliwości leczenia, jak i potrzeby pacjentów są o połowę wyższe niż przyznany kontrakt. Nie wolno nam jednak przyjmować pacjentów w ramach tzw. „nadwykonań”, dlatego z bólem serca, ale musieliśmy ograniczyć ilość przyjęć – rozkłada ręce Stanisław Woźniak. – Rozmowy z NFZ –tem prowadzimy cały czas, ale to nie my podejmuje decyzje – dodaje.