- Do tej pory warunki pogodowe nie sprzyjały narciarzom, ale w ostatnim czasie spadło więcej śniegu i znów zaczęliśmy spotykać ludzi jeżdżących poza przeznaczonymi do tego szlakami – mówi Włodzimierz Zieliński. – Przypominamy, że jest to wykroczenie karane grzywną. Podczas takich zjazdów dochodzi bowiem do niszczenia przyrody Karkonoskiego Parku Narodowego. W związku z tym, że narciarze często jeżdżą przy granicy państwa, patrole prowadzone są wspólnie ze strażnikami z czeskiego KRNAP. Gdyby patrole były prowadzone osobno przez polską i czeską stronę, osoba popełniająca wykroczenie mogłaby skutecznie uniknąć kary przejeżdżając na drugą stronę granicy, bo polscy strażnicy nie mają prawa działać na terenie Czech i odwrotnie – wyjaśnia komendant.
A jak mówi dyrektor KPN Andrzej Raj, park jest jeden i problemy w nim dla Polski i Czech są wspólne.
- Zimą dochodzi do dewastacji przyrody przez narciarzy i osoby jeżdżące skuterami śnieżnymi, w okresie letnim – przez zbieraczy jagód i cyklistów. Przez cały rok natomiast dochodzi do zanieczyszczania parku – wymienia Andrzej Raj. – Stąd potrzeba wspólnych patroli, które są prowadzone przez cały rok i nasilają się w okresach zwiększonego zagrożenia wykroczeniami. - Wspólne działanie w układzie transgranicznym jest bardziej efektywne i skuteczne. Poza tym odkąd z Karkonoskiego Parku Narodowego wycofała się straż graniczna, jest to jedyna służba kontrolująca ruch turystyczny – dodaje dyrektor KPN.