Jelenia Góra: Kiedy strażnicy miejscy zapukają do drzwi…
Autor: UM (komunikat)
– Lokator jest zobowiązany prawem do udostępnienia mieszkania i stworzenia warunków do pobrania próbek resztek opału czy sadzy – usłyszeliśmy w jeleniogórskiej Straży Miejskiej. – Z reguły tak się właśnie dzieje i w dotychczasowych przypadkach nie mieliśmy z tym żadnych problemów. Albo weryfikujemy pozytywnie oświadczenie lokatora, który używa węgla czy koksu, albo lokator przyznaje, że palił odpadami z mebli czy plastykami i godzi się na przyjęcie mandatu. Wówczas sprawa się kończy – dodają miejscy strażnicy.
- Do rzadkości należą inne scenariusze, że pobieramy próbki, a z nich wynika spalanie odpadów. Wtedy nakładamy mandat w maksymalnej wysokości, albo też lokator nie godzi się na wpuszczenie patrolu do mieszkania. Wówczas odstępujemy od kontroli i kierujemy sprawę do sądu, który wymierza grzywnę, w wysokości kilkukrotnie wyższej, niż najwyższy mandat. Prawo bowiem uznaje, iż jeśli ktoś nie godzi się na kontrolę, to postępuje analogicznie, jak sprawca incydentu drogowego, uciekający z miejsca zdarzenia. W świetle prawa jest to, jakby przyznał się do winy – dodają funkcjonariusze SM.