– Piszę do redakcji Jelonka.com z powodu chamskiego zachowania kierowcy autobusu MZK wobec mnie i mojej dziewczyny, które miało miejsce wieczorem 15 stycznia, podczas gdy jechaliśmy z moją dziewczyną na Karkonoski Festiwal Światła do Cieplic – to początek listu od Czytelnika.
– Wsiedliśmy do autobusu nr 26 przy Teatrze Norwida o godzinie 19.39. Wiedząc, że w każdym autobusie jest wyraźnie napisane, że sprzedawane są bilety tylko i wyłącznie za wyliczoną gotówkę, postanowiliśmy przeliczyć pieniądze na przystanku, żeby nie stać w autobusie i liczyć tego wszystkiego. Mieliśmy dużo drobnych oraz 50 groszy i 2 zł a bilet kosztował 3,30zł. Gdy dziewczyna kupowała bilet i powiedziała kierowcy, że pieniądze są wyliczone usłyszeliśmy straszne przekleństwa pod nosem i tekst typu: – Ksiądz takie pod kościołem zbiera -. Zamurowało mnie. Ze zdenerwowania powiedziałem, że każdy pieniądz się liczy, a to jego praca żeby przeliczyć te pieniądze, choć dla nas wcale tego robić nie musiał.
– Wtedy usłyszałem: „A ty co? Po co się odzywasz? Adwokat?”. – Odpowiedziałem: „Tak, adwokat”. I znów bezczelna odpowiedź kierowcy: „Taaak, chyba adwokat diabła”. – Nie odezwałem się już na te słowa, bo po prostu było mi już szkoda moich słów. Dziewczyna po bardzo niemiłej rozmowie zabrała bilet, a na koniec usłyszeliśmy znów od kierowcy bezczelne – „Spadać!”. Oczywiście świadczy to o samej kulturze kierowcy, ale również o MZK – napisał 21-letni czytelnik portalu Jelonka.com.
Prezes Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego Marek Woźniak zgadza się z naszym czytelnikiem, że zachowanie kierowcy było nie na miejscu. – Wyjaśnię zaistniałą sytuację i „sprowadzę tego kierowcę na ziemię”. Ci młodzi ludzie byli naszymi klientami i płacili ważnymi pieniędzmi, więc powinni po prostu otrzymać bilet. Wszelkie uwagi i dyskusje ze strony kierowcy nie powinny mieć miejsca. Gdybym miał okazję spotkać tych młodych ludzi, serdecznie bym ich przeprosił w imieniu firmy za całą sytuację – powiedział szef spółki MZK.
Kierowcy autobusów często również nie chcą udzielać informacji co do kursu i przystanków, na których się zatrzymują, twierdząc, że od tego są rozkłady jazdy, które czasami bywa, że są nieczytelne. Z popularnych „odzywek kulturalnych kierowców” kiedy pasażer płaci zbyt drobnymi pieniędzmi za bilet można wymienić również taki: „autobus to nie apteka, żeby takimi moniakami płacić”.