Zabobrzanie skarżą się, że autobusy dwóch głównych linii odjeżdżają niemal równocześnie z przystanków zlokalizowanych na osiedlu. Między poszczególnymi kursami tworzą się nawet dwudziestominutowe przerwy. - Nic na to nie poradzimy – odpowiada Marek Woźniak, dyrektor Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego. Rozkład został zmieniony w celu uniknięcia dublowania się autobusów na odcinku, na którym autobusy linii 6 i 7 jadą razem – dodaje.
Chodzi o ulicę Wolności. Po zmianach w rozkładzie autobusy nie nakładają się na siebie. Jednak ten problem powstał teraz na Zabobrzu. Według Marka Woźniaka źródło kłopotów nie zmajduje się tylko w rozkładzie jazdy. Trudności przewoźnikowi dostarcza również infrastruktura.
Podczas planowania tras autobusów zakładano, że pętla na Zabobrzu będzie rozwiązaniem tymczasowym. Okazała się przystankiem docelowym dla obydwu linii. Wcześniej planowano pętlę przy drodze wyjazdowej z Zabobrza w stronę Jeżowa Sudeckiego – tak aby „szóstki” nie spotykały się z „siódemkami” w tej części miasta. Plany nie zostały jednak zrealizowane.
Co z pomysłem, aby podzielić trasę przynajmniej jednej z linii? Jeden autobus dowoziłby pasażerów do centrum. Tam – na specjalnym przystanku przesiadkowym i na podstawie tego samego biletu – ci, którzy jechaliby do Sobieszowa lub Cieplic - przesiadaliby się do innego autobusu.
Pomysł na dziś jest nierealny. W centrum nie ma odpowiedniego przystanku. - Te które są – nie nadają się do takiego przedsięwzięcia – uważa Marek Woźniak. - Ponad to testowaliśmy już takie rozwiązanie na trasie linii 15. Pretekstem był remont ulicy Karkonoskiej – eksperyment wywołał ostry sprzeciw lokalnej społeczności. A pasażerowie to delikatna materia – ucina Woźniak.