Władysława Jankowska w Kowarach miesza od urodzenia. Jak większość przybyłych na spotkanie mieszkańców podkreślała, że ta inwestycja jest kluczowa dla ożywienia i przetrwania jej miejscowości.
- To jest nasze być, albo nie być – mówiła Władysława Jankowska. - Jeżeli nie będzie sportów zimowych w Kowarach, to można je zaorać. Jeśli zależałoby to ode mnie, chciałabym, żeby budowę wyciągów zaczęli dzisiaj. Kiedy ekolodzy oprotestowali inwestycję, my jako mieszkańcy też wyszliśmy z protestem, ale przeciwko ekologom. Kowary były kiedyś miastem przemysłowym, a teraz nie ma żadnych zakładów. Jest tu totalna bieda, praktycznie cała młodzież uciekła za granicę, bo nie ma tu żadnych perspektyw, a my liczymy tylko na ludzi z zewnątrz. Jeżeli ludzie nie przyjadą do nas, a obecnie nie ma tu do czego przyjeżdżać, to my nie możemy się nawet wyprowadzić, bo naszych domów nikt nie kupi. Ja jestem za ekologią i dbam o środowisko, ale uważam, że człowiek powinien być na pierwszym miejscu – dodała kowarzanka.
Za budową wyciągów narciarskich był również Zbigniew Piątek, mieszkaniec Kowar i radny.
- To jedyna szansa, by to miasto odżyło i nabrało jakiegoś rytmu – mówił. – Ta inwestycja da przede wszystkim miejsca pracy dla młodych ludzi i mieszkańców oraz ściągnie turystów. Mamy u siebie piękne tereny, w tym widok na panoramę Sudetów oraz ciekawe obiekty, jak np. Park Miniatur, Sztolnie czy starówkę. Jest co zobaczyć, ale brakuje „życia”. Nie chodzi tylko o wyciągi, bo dzięki nim powstaną bazy hotelowe i gastronomiczne. Turyści zamiast jechać do Czech, zostawią te pieniądze u nas. Niewielu z mieszkańców jest przeciwnych inwestycji, a większość jest za tym, by ruszyła ona jak najszybciej. Rozmawiałem z przedstawicielami instytucji zajmującymi się ekologią i dostałem informację, że inwestycja mogła być realizowana już dwa – trzy lata temu. Na naszym terenie w ostatnim czasie nie stwierdzono występowania cietrzewia, a śladowo występował on dawniej, więc wystarczyło o sto metrów obniżyć zasięg nartostrad i zacząć budować – dodał.
Takie rozwiązanie zastosowano w nowym projekcie, ale w związku ze zmianami potrzebne było przygotowanie nowego raportu oddziaływania inwestycji na środowisko, który został pozytywnie oceniony przez ekologów i Karkonoski Park Narodowy. Przygotował go Instytut Nauk Geologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego. Na wczorajszym spotkaniu został on omówiony przez Lecha Popławskiego, koordynatora i współtwórcę.
Przedstawiciel inwestora mówił natomiast o planach budowy.
- Inwestycja będzie okrojona w kierunku góry Czoła, ale to nie zmieni charakteru całej inwestycji – mówił. - Drugi wariant zakłada wykorzystanie dołu Czoła i potężnej 60-hektarowej polany. Jeśli zapadnie decyzja pozytywna, musimy dostać wszelkie pozwolenia na budowę i chcielibyśmy to rozpocząć i zakończyć jak najszybciej – dodał.
Nie padł jednak nawet wstępny terminu wbicia pierwszej łopaty i zakończenia realizacji inwestycji. Pełen wiary w rozpoczęcie inwestycji jeszcze w tym roku jest natomiast burmistrz Kowar Mirosław Górecki.
- Dzisiejsza rozprawa administracyjna ma pomóc nam w podjęciu decyzji środowiskowej, którą ja wydaję – mówił burmistrz Mirosław Górecki. – Zaprosiliśmy wszystkie strony postępowania, ostatecznie wyjaśnimy sobie wszystkie niejasności związane z raportem oddziaływania na środowisko inwestycji, która jest w planach miasta od kilku lat – dodał burmistrz.
Na rozprawie zabrakło ekologów z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot. Raport został przyjęty bez żadnych uwag. Teraz w ciągu dwóch tygodni burmistrz Kowar wyda decyzję środowiskową, po której inwestor będzie mógł wystąpić o pozwolenia na budowę ośrodka. Szacowany koszt to budowy około 100 mln zł.