Nasz Czytelnik zauważył psy wczoraj około w pół do ósmej rano. Jechał w stronę Zgorzelca. Czworonogi osaczały niewielkie stado saren. Kiedy jeleniogórzanin wracał około półtorej godziny później, „basiory” już zajadały się łupem. – Działo się to tuż przy głównej drodze Zanim wyciągnąłem aparat większość psów uciekła ujadając i szczekając pozostał jeden bardzo agresywny (chciał mnie ugryźć - atakował auto). Dopiero dźwięk klaksonu go odstraszył – relacjonuje nasz Czytelnik. – Co mogło by się zdarzyć jeżeli drogą szły by dzieci lub ktokolwiek? Następnym razem mogą zapolować na człowieka – dodał.
Zdziczałe psy to plaga dla obwodów łowieckich. Myśliwi mają prawo do odstrzału takich zwierząt. Często okazują się one bardziej przebiegłe od łowczych i bezkarnie grasują po terenie. – Kiedy są głodne, zachowują się jak wilki. Mogą zaatakować człowieka a takie „polowanie” może mieć tragiczny finał. Zwierzęta i ludzie są bezbronni – mówi nam jeden z myśliwych.
Niestety, łowczy często ulegają presji społecznej i – z obawy przed napiętnowaniem za złe traktowanie zwierząt – nie strzelają do dzikich psów. Wielu myśliwych uważa też, że gospodarze z podleśnych wsi wypuszczają swoje podwórkowe czworonogi do lasu, na polowanie. Finał takich krwawych łowów możemy obejrzeć na zdjęciach, które – jak uprzedzamy – są drastyczne.