Czy lewica ma szansę odkuć się w wyborach samorządowych?
Dojście do głosu pokolenia 1989, które raczkowało, kiedy rodziła się wolna Polska, dziś zepchnęło ugrupowania lewicowe do roli trzeciej siły politycznej w kraju. Zdaniem wielu komentatorów to początek normalności na polskiej scenie politycznej, na której – od roku 2007 – ścierać się będą dwa ugrupowania o wspólnych programowo konserwatywnych treściach, ale zupełnie niespójnych, jeśli chodzi o sposób ich realizacji.
A jak będzie na lokalnym „rynku wyborczym”? W Jeleniej Górze – podobnie jak w innych regionach kraju – lewica przestała być siłą napędową demokracji. Uzyskała wprawdzie wynik nieco wyższy niż średnia krajowa, ale nie znaczy to, że podczas wyborów ludzie szli z zasłoniętymi oczami głosować na polityków umoczonych w poprzedni system, jak to miało miejsce dotychczas. Na pewno wielka w tym zasługa ludzi młodych, którzy – jak wskazują powyborcze analizy – poprawili frekwencję i zagłosowali nie za dinozaurami znani z ekranu Dziennika Telewizyjnego za prezesa Jerzego Urbana, ale – w tym przypadku – za zwycięską formacją, Platformą Obywatelską.
Po raz pierwszy od 1989 roku Jelenia Góra nie będzie miała przedstawiciela w Senacie RP. Skończyła się era senatorów z Kotliny Jeleniogórskiej zapoczątkowana przez byłego guru Solidarności Andrzeja Piesiaka, kontynuowana przez nieodżałowanej pamięci Jerzego Cieślaka, i doprowadzona (na razie) do kresu przez Tadeusza Lewandowskiego.
Ten wprawdzie może pochwalić się największym poparciem w zakończonych w niedzielę wyborach, ale to pyrrusowe zwycięstwo, bo do Senatu nie wejdzie.
Nie wejdzie tam również Józef Kusiak, były prezydent miasta, który w senackim starciu „poległ” po raz drugi. Ale pewnie nie jest mu z tego powodu przykro, bo zdobył drugie miejsce na regionalnej liście, co źle mu wcale nie wróży.
W 2005 roku przegrał, ale uzyskane wówczas poparcie chyba przekonało lewicowy sztab, że warto powalczyć o kadencję prezydencką dla swojego lidera. Ten nie dał rady Miłoszowi Sajnogowi.
Tymczasem uzyskany w niedzielnym starciu rezultat J. Kusiaka (85768 głosów) w całym okręgu, świadczy o niezmiennej popularności człowieka lewicy. W dużym myślowym skrócie można by rzec, że głosowała na niego cała Jelenia Góra. To oczywiście nieprawda, bo swoich zwolenników ma także w byłym województwie. Ale na pewno gros głosów zdobył w stolicy Karkonoszy.
Tadeusz Lewandowski z Prawa i Sprawiedliwości dostał 97482 głosy. Więcej niż jego kontrkandydat. Taki wynik obu panów może upewnić w jednym: opłaca im się rewanż, tyle że za trzy lata, w kolejnych wyborach samorządowych.
Obydwaj mają za sobą doświadczenie w magistracie. Lewandowski był wiceprezydentem w latach 1994-1997. Kusiak znacznie dłużej utrzymywał się na najwyższym stanowisku w mieście (1998-2006) a wcześniej był – obok Lewandowskiego właśnie – jednym z wiceszefów Jeleniej Góry.
Czy to dobre kandydatury? Oczywiście w założeniu, że obydwaj panowie musieliby stawić czoła trzeciej osobie z dużym poparciem, którą z pewnością wystawi Platforma Obywatelska lub Wspólne Miasto.