W tym roku akcja zaczęła się dopiero lipcu, ponieważ Miejski Zarząd Dróg i Mostów miał kłopoty z rozstrzygnięciem przetargu na wykonawcę. Ostatecznie problem udało się rozwiązać. Ekipy pracują pełną parą. Sprzyja im pogoda.
Drogowcy malują całymi dniami na głównych i bocznych trasach Jeleniej Góry, co często utrudnia poruszanie się kierowcom. Pasy zostały już odświeżone między innymi na Zabobrzu, w centrum miasta a także w okolicy osiedla Czarne.
Jednak drogowi „malarze” jeszcze nie wszędzie dotarli.
Jak co roku, te działania wzbudzają wiele kontrowersji, nie tylko wśród kierowców.
– Skuteczność tych robót jest krótkotrwała. Oznakowanie zachowa się co najwyżej do listopada, do pierwszych opadów śniegu. Potem zostanie starte. Zawsze tak jest – mówi pan Jerzy, jeden z jeleniogórskich taksówkarzy.
Zdaniem wielu ekipy powinny pracować wtedy, kiedy ruch jest najmniejszy – czyli w nocy lub wczesnych godzinach porannych.
Wykonawcy twierdzą, że tak czynią, zwłaszcza rano, ale gdyby pracowali tylko w tych porach, nie zdążyliby z wykonaniem robót na czas.
Drogowcy argumentują, że nie mają innej możliwości wykonania oznaczenia poziomego dróg. Techniki stosowane na zachodzie Europy, a polegające na wtapianiu w asfalt białych pasów, linii i strzałek, nie miały w Jeleniej Górze zastosowania.
Niektórzy prowadzący nie potrafią zrozumieć, że w związku z malowaniem mogą występować chwilowe utrudnienia w ruchu. Bywa, że pod adresem malujących ekip padają wyzwiska.
Za wybielenie znaków na ulicach płaci budżet miasta, czyli podatnicy. Szacunkowy koszt robót to, co najmniej, kilkaset tysięcy złotych.