– Jestem niezmiernie zadowolona z faktu, że tylu was tutaj przyszło, do mnie, dla mnie! Nie spodziewałam się, naprawdę, choć wbrew temu, co powiedział o mnie Jacek, bynajmniej nie jestem niepewna siebie – mówiła ze śmiechem Maria Żmuda.
Rzecz jasna, chodziło o aktora Teatru im. Norwida Jacka Grondowego, który od samego początku gorąco wspiera Marię Żmudę w promocji książki, i który poprowadził wczorajsze spotkanie. Mówiono o „Władku” – tj. Władysławie Żmudzie, z którym autorka, jak to określiła: „weszła w świat piłki nożnej, czy może raczej, najlepszego okresu w polskim futbolu, czyli lat 70. i 80., kiedy to „nasi” święcili największe tryumfy”. Ów świat, został ukazany w „Bo mój chłopak piłkę kopie” przez pryzmat autobiografii, swobodnych, luźnych refleksji, w których da się odnaleźć różne podteksty czy tropy interpretacyjne.
Co ważne, na spotkaniu w Orient Expressie, któremu towarzyszyła atmosfera humoru i dużej dawki autoironii, Maria Żmuda nie omieszkała wspomnieć o Patrycji Jaśków. Przypominamy, że autorka „Bo mój chłopak piłkę kopie” zaangażowała sie w akcję, której celem jest pomóc niepełnosprawnej dziewczynce w zbiórce pieniędzy na protezę prawej ręki (ok. 90.000 tyś zł).
– Apeluję do polityków, ludzi decyzyjnych w naszym mieście, by coś w tej sprawie zrobili. Jest mi bardzo przykro, że w gronie tychże panuje takie zobojętnienie. Ludzie kultury to rezerwa, to wy powinniście zadziałać. Dlatego też, rzucam wam wyzwanie! – powiedziała na koniec Maria Żmuda.