Licealiści wyruszyli dziś przed południem na bardzo nietypową wycieczkę. Pod opieką Elżbiety Olinkiewicz, teatrologa z Wrocławia oraz Joanny Mielech z BWA poszli odkrywać zakątki Jeleniej Góry. Niekoniecznie te sztandarowe, będące celem turystów. Joanna Mielech okazała się świetną przewodniczką. Wskazała młodzieży kilka miejsc, których historię przybliżyła.
Tam, gdzie się zatrzymano, młodzi ludzie – techniką frotażu (przykładanie papieru do danego fragmentu przy jednoczesnym pocieraniu węglem drzewnym) wykonali swoiste „pamiątki” z wycieczki. Na sporym kawałku płótna pisali refleksje związane z odwiedzonym zaułkiem, placem, podwórkiem, zabytkiem lub ulicą.
Na szlaku grupy znalazł się, między innymi, plac Kościelny przy kościele św. Erazma i Pankracego. Tu maturzyści z Ekonoma utrwalili na papierze epitafia – jedne z najstarszych w Jeleniej Górze – pochodzące z XVI wieku. Inspiracją była także statua Jana Nepomucena oraz ozdobne kraty kaplicy Chrystusa Ukrzyżowanego, przepiękne dzieło kowala, artysty metaloplastyka.
Jolanta Mielech pokazała uczniom ulicę Kopernika mówiąc o jej przeszłości i fatalnej decyzji sprzed lat skutkującej „zabiciem” dawnego traktu poprzez całkowite wyburzenie jego zabudowy. Została ona zastąpiona jedną z najbrzydszych realizacji architektonicznych w Jeleniej Górze: blokami, które zupełnie zepsuły sylwetę staromiejską i szpecą do dziś jeleniogórską starówkę.
Przewodniczka wspomniała także o synagodze, spalonej w 1938 roku i wyburzonej w latach 60. XX wieku. – Nie pozostał po niej żaden ślad. Możecie sobie tylko ją wyobrazić – mówiła Joanna Mielech zwracając uwagę na inne akty barbarzyństwa, których w stosunku do ludności żydowskiej dopuścili się nie tylko Niemcy. To Polacy zniszczyli cmentarz żydowski, którego – zgodnie z religią judaizmu – nie powinno się w ogóle ruszać. Część nagrobków przekuto na potrzeby cmentarza komunalnego.
Interesującym punktem wycieczki było podwórko przy ulicy Jasnej. Tu nie przychodzi żadna wycieczka, a jest to jedyne podwórko starego typu ocalałe na starówce. Zachowały się nawet stajnie z otworem, przez który koniom rzucano siano. – Trzymał tu konia rzemieślnik, który świadczył ludności usługi budowlane – powiedział spotkany na miejscu obecny najemca garażu urządzonego w dawnej stajni. Co ciekawe – mury przesiąkły zapachem historii. – Dlatego może nam się wydawać, że konie były tu do niedawna, choć już minęło kilka lat – mówiła Elżbieta Olinkiewicz.
Na szlaku maturzystów znalazła się także jedna z secesyjnych kamienic oraz Kościół Łaski pod Krzyżem Chrystusa. Towarzyszyła im Joanna Kowalczyk z BWA, która przedsięwzięcie dokumentowała.
Plon z wycieczki został ułożony w zbiorową pracę w pomieszczeniach Biura Wystaw Artystycznych. Tam także będzie można przeczytać refleksje wypisane przez młodzież na płachcie płótna.