Jest zniszczony podobnie jak basen w Sobieszowie. Położony na obrzeżach Jeleniej Góry (15 minut rowerem od centrum), ma idealną lokalizację: w lasku i z dala od miejskiego zgiełku. Ośrodek postał w 1974 roku w czynie społecznym dla uczczenia XXX rocznicy powstania PRL. Pozostała tablica, która o tym fakcie przypomina.
Na Rakownicy pluskało się wieku jeleniogórzan, a wielu z nich nauczyło się tam pływać. – Jesteśmy stowarzyszeniem, które pragnie wskrzesić to jakże piękne miejsce. Mamy nadzieję, że wspólnymi siłami uda nam się uzmysłowić naszej jeleniogórskiej władzy, jaki potencjał tam drzemie – piszą członkowie organizacji.
Wpadli na oryginalny pomysł „zarażenia” ideą mieszkańców: rozsyłają zaproszenia do jeleniogórzan zapisanych na portalu Nasza-klasa. Dzięki temu poparło już ich 100 osób. Liczą na więcej.
Ośrodek został zrujnowany kilka lat temu. Baseny zamknięto z powodu niedostatecznego zaopatrzenia w wodę z pobliskiego potoku. A budynki szatni pozostawiono same sobie. Zostały zdewastowane i w końcu – zburzone. Przez jakiś czas Rakownicą „rządzili” harcerze. Teraz pojawiają się tam pijacy. A miasto, do którego należy teren, nie ma pomysłu, co z nim zrobić.
– Jesteśmy otwarci na współpracę. Jeśli tylko stowarzyszenie miłośników Rakownicy będzie mniej wirtualne i zgłosi się do nas z pomysłem, na pewno nie pozostaniemy obojętni – mówi Jerzy Łużniak, zastępca prezydenta Jeleniej Góry.