Nie trzeba wulgaryzmów, kupo-czekolady, wymiocin ani innych ekscesów „nowego teatru”, aby wznieść się na wyżyny tej niełatwej sztuki. Wystarczy młodzieńcza żywiołowość połączona z talentem, pracą, wyobraźnią, świetnym tekstem i wizją reżysera. Wizją, która powala na kolana.
Tak jest w przypadku „Naszej klasy” opartej na motywach znanych chyba wszystkim opowieściach o Mikołajku (Le Petit Nicolas) z książek Goscinny’ego z ilustracjami Sempé. Ulubiona lektura działa w tym przypadku jak magiczny wehikuł czasu, który każdego widza – dzieciństwo mającego za sobą – przenosi do krainy beztroski. A temu, który właśnie nieświadomie cieszy się, że jest dzieckiem, otwiera horyzonty na różne zjawiska. Bo dzieciństwo to kraina niewolna od codziennych trosk i dylematów. Widziane oczyma dziecka mają jednak zupełnie inny wymiar niż ten, który znają dorośli.
„Komiksowe” scenki z życia klasy: gra w limeryki, zabawy, pierwsze miłości, wycieczki, rozterki między głosem serca a codziennością małego chłopca perfekcyjnie przekazane przez młodych odtwórców, porwą każdego widza wrażliwego na wzruszenia, powtórne przeżywanie wspomnień, przeglądanie albumu z najszczęśliwszymi chwilami egzystencji.
Fantastyczny Jakub Mieszała (jako Mikołajek), porywająca Jagoda Klimsiak, świetny Łukasz Szybałdin. Agata Mamzer, Dominika Musiał, Alicja Perdion, Klaudia Rubin, Krzysztof Baran, Przemysław Kowalski, Natasha Sołtanowicz, Joanna Kowalska i Katarzyna Konarczuk. Stosując banalną w tym przypadku szkolną klasyfikację – wszyscy zasługują więcej niż na szóstkę. Skala ocen nie odzwierciedla przy tym wkładu, jaki włożyli w przedstawienie, i efektu, który uzyskali.
Nie byłoby tej sztuki, gdyby nie wizja reżysera Łukasza Dudy. Perfekcyjnie dopracowana dramaturgia, fantastyczny ruch sceniczny, niemal wzorowe „malarskie” ustawienie postaci i światła. Ujmujące kostiumy i scenografia opracowane wspólnie z Wiktorem Szybałdinem. Pod batutą Łukasza jego teatralna orkiestra gra trudną etiudę z taką łatwością, że widzowie nie zdają sobie sprawy z trudu włożonego przez młodych aktorów podczas pięciomiesięcznych warsztatów aktorskich. I o to przecież w teatrze chodzi!
„Nasza klasa” wpisuje się wydarzeniowo w obchody Międzynarodowego Dnia Teatru. W orędziu z tej okazji, w roku 1963 Ludwik Flaszen napisał, że teatr ma tę wyższość nad kinem czy widowiskiem telewizyjnym, bo stanowi żywą więź międzyludzką. – Aktor działa na widza, widz – na kolejnego widza – a cała publiczność – na aktora. To magiczne krążenie sztuki świetnie odczuwa się podczas śledzenia „Naszej klasy”. Największą jednak wadą tego spektaklu –nie do wybaczenia! – jest jego koniec! Taki niespodziewany, kiedy chciałoby się być w tej klasie jeszcze i jeszcze… Pewne jest jednak, że „ciąg dalszy” Łukasza i Jego podopiecznych nastąpi. Jeszcze o Nich wiele usłyszymy.
Premiera „Naszej klasy” w wykonaniu Sta-Art. Dziś o godz. 19 w sali widowiskowej JCK przy ul. Bankowej.