Mimo że teren jest ogrodzony siatką i rozwieszone są niej tabliczki „Zakaz wstępu, teren Wodnika”, miejsce to przyciąga coraz więcej osób. – Często przejeżdżam tam samochodem. Wędkarzy widzę niemal codziennie. Jedni wchodzą przez przedziurawioną siatkę, inni po prostu przez nią przeskakują – mówi pan Tomasz (dane do wiadomości redakcji).
Wędkarze nic nie robią sobie z zakazów, a wchodząc na teren zbiornika powodują zagrożenie dla życia i zdrowia osób korzystających z tej wody, głównie mieszkańców Zabobrza. – Strach pomyśleć co się stanie kiedy jeden z łowiących wpuści do wody jakieś świństwo. Nigdy nie wiadomo kto i w jakim celu tam wchodzi – mówi Czytelnik.
Teren ujęcia wody pitnej w Grabarowie - Dąbrowicy ochrania i strzeże firma ochroniarko-detektywistyczna Joker z Jeleniej Góry. Jej szef zapewnia, że nikt z osób postronnych nie ma szans przedostania się na teren ujęcia.
– Całość ogrodzona jest wysokim płotem, poza tym teren jest monitorowany za pomocą kamer, czujników ruchu i podczerwieni – mówi Sławomir Gaborec, szef firmy. – Niemożliwe jest by ktoś wszedł tam niezauważony przez naszego pracownika. Mamy co prawda duży problem uszkadzania nam siatki i wtargnięcia na strzeżony teren, ale przez zwierzęta. Być może ludzie mylą ujęcie wody pitnej w Grabarowie ze Żwirownią w Wojanowie. Tam rzeczywiście wędkarze łowią sobie ryby i mają do tego prawo. Na naszych zbiornikach ryb raczej nie ma.
Szef ochrony ujęcia wody pitnej na „wszelki wypadek” przypomina natomiast o słonych konsekwencjach jakie czekają na tych, którzy mimo zakazu i ostrzeżeń chcieliby się dostać w okolice ujęcia.
– W przypadku zatrzymania człowieka na strzeżonym terenie, zostanie on przez naszych pracowników skrępowany i przetrzymany do przyjazdu policji, z którą mamy ścisły kontakt. Jest to obiekt strategiczny i nigdy nie wiadomo kto i w jakim celu wchodzi na ten teren – mówi Sławomir Gaborec. Sprawa zostanie też przekazana do sądu.