– Za skrzyżowaniem z Pakoszowem po jednej stronie jest las, gdzie zwierzęta przebywają w dzień, a po drugiej stronie - pole, na którym żerują wieczorem, w nocy i nad ranem. Dlatego często przechodzą tu przez drogę – mówi Marian Klasiński. Tymczasem nie ma w tym miejscu znaków drogowych ostrzegających o przebiegającej dzikiej zwierzynie.
Mimo, że na drodze jest ograniczenie do 60 km na godzinę kierowcy najczęściej jadą z dużo większą prędkością. – Często ludzie dzwonią do nas i zgłaszają, że na poboczu leżą zwierzęta. Niestety trasy szybkiego ruchu to nie autostrady i raczej nie montuje się na nich specjalnych przejść dla zwierząt, czy ekranów, by sarny i jelenie nie przechodziły przez jezdnię. Powinno być jednak więcej ostrzegawczych znaków drogowych – dodał.
Potrącony muflon został znaleziony po raz pierwszy od około 10. lat. – Nie mieliśmy wcześniej takiego przypadku mimo, że w ciągu roku na terenie naszego nadleśnictwa odnotowujemy średnio 15 sztuk dzikiego zwierza potrąconego przez samochody. Są to zazwyczaj sarny lub jelenie – powiedział Stanisław Gmyrek, komendant Straży Leśnej z Nadleśnictwa w Szklarskiej Porębie.
- Apelujemy do kierowców, by nie jeździli zbyt szybko na trasie z Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby i zachowywali ostrożność nawet na odcinkach, gdzie nie ma oznakowania o przechodzących zwierzętach. Bo zderzenie z 30-kilogramowym muflonem, czy 70-kilogramowym jeleniem, może skończyć się nie tylko uszkodzeniem przodu samochodu i wybitą szybą, ale również tragicznie dla człowieka - przestrzega Stanisław Gmyrek.