– Naszym celem jest znaczące zmniejszenie kosztów działania spółki – wyjaśnia Jerzy Lenard, zastępca prezydenta miasta. – Dziś bywa tak, że autobusy – oprócz kierowcy – wożą powietrze – dodaje. Mimo wprowadzenia wielu korekt, badań „prądów pasażerów” i innych analiz, w MZK od kilku lat nie udało się tak ustalić rozkładu jazdy, aby odpowiadał wszystkim. Stąd niektóre kursy jeżdżą na pusto, inne autobusy są przepełnione jak puszki sardynkami.
Samochodów przybywa, korki są coraz większe, co wydłuża podróż autobusem miejskim. – Wielu mieszkańców postuluje powrót kursów pospiesznych, i takie wrócą – mówi Jerzy Lenard. Będzie to kolejny, bodaj trzeci – powrót linii z czerwonym oznaczeniem. Kursowały już w latach 70. i 90. XX wieku. Za każdym razem wycofywano się z pomysłu tłumacząc to nierentownością przewozów. Obecnie planuje się także zmianę układu linii i częstotliwości kursowania tak, aby nie było kursów bez pasażerów.
Wciąż nie wiadomo, jaka będzie skala podwyżek cen biletów. Na pewno zdrożeją: kwestia – o ile. Zależy to od dopłat do budżetu MZK z kas ościennych gmin, do których dojeżdżają autobusy z Jeleniej Góry. – Jeśli będą niskie, bilety będą musiały bardziej podrożeć – zapowiada zastępca prezydenta. W pierwszym etapie restrukturyzacji zakłada się jednak pewną obniżkę cen dla pasażerów, którzy z usług przewoźnika korzystają najczęściej: dzieci i młodzieży. Potanieje bilet gminny ulgowy.
Koszty działania zakładu, który od kilka miesięcy działa na zasadach spółki prawa handlowego, będą również ograniczone poprzez zmianę organizacji pracy. Póki co nie wspomina się o zwolnieniach pracowników, zwłaszcza z przerośniętego działu administracyjnego, choć takiego posunięcia wykluczyć nie można.
Kiedy zmiany wejdą w życie, dokładnie nie wiadomo. Projekt muszą zaakceptować radni. Stanie się to najpewniej w drugim kwartale tego roku.