– Przez wiele lat mówiono, że nie ma sposobu na remont ulicy, która przypominała bardziej poligon dla samochodów terenowych a nie ulicę w mieście – mówi zastępca prezydenta Jeleniej Góry, Jerzy Łużniak – Wykonanie normalnej, asfaltowej drogi jest tam niemożliwe i nieracjonalne. Ale znaleźliśmy sposób. Na najbliższe kilka lat, do momentu gdy zrobimy tam infrastrukturę w tym kanalizację, zastosowaliśmy nową technologię utwardzonego tłucznia spryskanego asfaltową emulsją, która wszystko zwiąże.
Rzeczywiście, w kilka dni po zasypaniu emulsji drobnym kamieniem jedzie się po tłuczniu jak po asfalcie. Trzeba uważać na kanały przykryte płytami lub drewnianymi belkami. Na nie powoływali się urzędnicy tłumaczący, dlaczego Nadbrzeżna musi wyglądać jak droga z XIX wieku.
Przez dwie kadencje o jej remont zabiegał radny Eugeniusz Piotrowski. O przeznaczenie pieniędzy na remont nawierzchni monitował co roku, przy tworzeniu nowego budżetu. I co roku odkładano decyzję na kolejny, lepszy rok.
Jednak gdy podczas ostatnich wyborów przepadł w wyborach prezydenckich ani nie dostał się do rady miejskiej, wydawało się, że mieszkańcy ulicy biegnącej wzdłuż Kamiennej długo jeszcze będą jeździć po czymś przypominającym powierzchnię księżyca.
– Te trzy kilometry kosztowały nas zaledwie 250 tysięcy złotych i jeżeli ta technologia się sprawdzi, będziemy wiedzieć, co robić z innymi zniszczonymi ulicami, które muszą kilka lat czekać w kolejce do remontu – mówi Jerzy Łużniak. – To niesamowite: mogę normalnie dojechać samochodem do domu teściowej – powiedział kierowca który z niedowierzaniem oglądał twardą nawierzchnię ulicy.
Jedyny problem to ciężki transport jadący do skupu złomu znajdującego się w połowie ulicy Nadbrzeżnej.
– Ciężkie samochody ze złomem mogą zniszczyć nawierzchnię niedostosowaną do kilkudziesięciotonowych ładunków. Musimy znaleźć jakieś rozwiązanie – mówi zastępca prezydenta.