Lokalne spółki razem zgłosiły się również do pierwszego przetargu, ale wówczas za odbiór odpadów i ich zagospodarowanie zażądały ok. 53 mln złotych. "Izery", druga ze spółek, która stanęła do unieważnionego przetargu, chciała 67 mln zł.
- Miasto na odbiór i zagospodarowanie odpadów przez najbliższych 18 miesięcy planowało przeznaczyć około 19 mln zł. Konsorcjum zmieściło się w tej cenie – mówi Hubert Papaj, zastępca prezydenta Jeleniej Góry. – Obecnie komisja sprawdza ofertę i jeśli będzie ona zgodna z wymogami formalnymi, umowa powinna być podpisana w ciągu dwóch najbliższych tygodni - dodaje wiceprezydent.
Czy jest szansa na niższe ceny, o które walczy między innymi Jeleniogórskie Stowarzyszenie Osób Bezrobotnych, które obecnie zbiera podpisy pod takim wnioskiem?
- W październiku i listopadzie br. zrobimy kolejną kalkulację – zapewnia H. Papaj. - Porównamy koszty, które firmy poniosą za wywóz tych odpadów i wpłaty od mieszkańców. Wtedy będziemy mogli się zastanowić czy obniżka jest możliwa. Myślimy o wprowadzeniu kilku nowych rozwiązań, w tym m.in. o ulgach dla rodzin wielodzietnym czy o problemie selektywnej zbiórki odpadów przez osoby niepełnosprawne, w tym niewidzące. W kwestii ceny za śmieci najważniejszą sprawą jest to, czy Kostrzyca uzyska status regionalnej stacji przetwarzania odpadów komunalnych, czy nie. Obecnie trwają tam jeszcze prace, by taki status uzyskać i mamy nadzieję, że do 1 września się to rozstrzygnie, bo wywożenie śmieci do Lubawki będzie o wiele kosztowniejsze. Wiele miast ma niższe ceny, ale mieszkańcy muszą kupić sobie pojemniki lub odbiór śmieci jest tam przewidziany co dwa tygodnie czyli stanowczo za rzadko. Dlatego uważamy, że w Jeleniej Górze ceny zostały dobrze skalkulowane, ale jeśli tylko będzie możliwość ich obniżenia, zrobimy to – dodaje H. Papaj.