Do naszej redakcji zgłaszają się rodzice, którzy są przerażeni zaistniałą sytuacją.
Dzieciaki wdychają dezodoranty lub psikają sobie skórę - kto dłużej wytrzyma, przy czym parzą skórę - alarmuje anonimowo nasza Czytelniczka. - Najgorsze jest to, że dzieciaki ćpają w szkole te dezodoranty. Moja 8-letnia córka mówiła mi ostatnio, że w toalecie były starsze dziewczyny i tak śmierdziało dezodorantem, że nie mogła wytrzymać i wyszła - dodaje przerażona mama, która ma dwójkę dzieci i wyznaje, że się boi.
Wybraliśmy się w miejsce, gdzie miało dochodzić do odurzania się przez dzieci. Jak informują nas rodzice, zdarzało się, że tam spały dzieci.
To miejsce z kocem jest pod schodami i tam nieraz spały dzieci - dodaje nasza rozmówczyni.
Na miejscu - jak widać na zdjęciach - wiele pozostałości po dezodorantach, odświeżaczach powietrza, a nawet po spray'u na owady. Zgłębiając temat, udało nam się dotrzeć do osób, które znają tego typu zjawiska i anonimowo również nam opisały szczegóły.
W dobie internetu młodzież rzuca sobie różne wyzwania - pauza challenge, czy właśnie dezodorant challenge. Osoba, która decyduje się na takie "wyzwania" zazwyczaj robi to pod presją grupy - chce im udowodnić, że potrafi, że jest najlepsza, nie jest gorsza od nich. Czasami to osoba samotna, która chce się przyłączyć do jakiejś grupy, a oni chcą sprawdzić jak wiele zrobi, żeby do nich dołączyć - opisują nam nasi rozmówcy.
Osoby, z którymi udało nam się porozmawiać, zapewniają, że same nie "bawią się" w takie wyzwania, ale w swoim środowisku znają kilka takich przypadków.
Znam przypadek osoby, która wciągała dezodorant przez ścierkę, żeby poczuć się jak pod wpływem narkotyków. O efektach przeczytała w internecie i jak opowiadała, przez kilkanaście minut był taki efekt jak po narkotykach.
Dezodorant challenge to nie jedyna niebezpieczne wyzwanie, które wyznaczają sobie uczniowie. Mówi się również o śmiertelnie niebezpiecznym "niebieskim wielorybie", czy "wróżce ognia".
Z reguły grają w to osoby w przedziale 12 do 17, nawet 18 lat, bo dziećmi jest łatwiej manipulować. Czasami robią to, żeby stać się popularnymi w internecie - publikują swoje filmiki na snapchacie, instagramie, czy YouTube. Rzadziej na Facebook'u - chyba, że w zamkniętych grupach - dowiadujemy się od anonimowych rozmówców.
Postanowiliśmy również zapytać władze miasta, czy dyrekcja szkoły, do której chodził 11-latek - zna sprawę i reagowała na sygnały rodziców, a także czy władze miasta podejmują kroki, aby przeciwdziałać niebezpiecznym zjawiskom.
Jedenastolatek (uczeń IV klasy, choć powinien być uczniem klasy VI) wdychał intensywnie dezodorant, stracił przytomność, mimo reanimacji zmarł w szpitalu. We wdychaniu śmiertelnej – jak się okazało – substancji towarzyszyła mu niewiele starsza, 13-letnia dziewczynka. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - powiedział Cezariusz Wiklik, rzecznik prasowy Urzędu Miasta. - Chłopiec był jednym z trojga rodzeństwa, od maja w zasadzie nie uczęszczał na zajęcia szkolne, bywał w szkole sporadycznie. Pomimo wysiłków nauczycieli nie udawało się spowodować większego zainteresowania mamy dziecka (ojciec nie mieszka z rodziną). Szkoła, po bezskutecznych próbach zmobilizowania mamy chłopca (jego nieco starszy brat też lekceważy naukę już od dwóch lat i interwencje w jego sprawie także nie dawały rezultatu), skierowała do sądu pismo z prośbą o wyznaczenie kuratora - wyjaśnia C. Wiklik. - Pismo do sądu w sprawie jedenastolatka zostało skierowane w maju 2019, później dwukrotnie jeszcze szkoła monitowała w sądzie (kolejne pismo skierowano we wrześniu, ostatnie – 4 listopada), niemniej do dziś dyrekcja szkoły nie otrzymała oficjalnej odpowiedzi z sądu o sposobie zajęcia się tą sprawą i wyznaczeniu kuratora - kontynuuje rzecznik.
Jak zapewniają władze miasta, jeleniogórskie szkoły często podejmują działania profilaktyczne (warsztaty n.t. agresji i uzależnień) z udziałem specjalistów i policjantów-dzielnicowych.
W szkole, do której chodził zmarły chłopiec takie rozmowy z uczniami prowadzone są w miarę systematycznie, najczęściej przed okresami świąt i wakacji. W przypadku tej szkoły odbyły się w lutym br., następne na przełomie kwietnia/maja, kolejne zaplanowane jest na koniec listopada. Niestety – popularyzowane informacje o konsekwencjach uzależnień do niektórych osób nie docierają w wystarczającym stopniu. Takie działania są skuteczniejsze w przypadkach, kiedy rodzice reagują na zaproszenia szkół i współpracują z wychowawcami. W sytuacji, kiedy zaproszenia szkoły, kierowane do rodziców by współdziałali w kwestiach wychowawczych nie są efektywne, to i próby dotarcia z przekazem do uczniów nie odnoszą pełnego, pożądanego skutku - dodał Cezariusz Wiklik.