Występ bardzo podobał się publiczności, która jest wiernym fanem aktora satyryka. Kryszak do Jeleniej Góry przyjeżdża co roku i zawsze bawi swoim specyficznym poczuciem humoru.
Skorzystaliśmy z okazji, aby porozmawiać z artystą.
<i> Wojciech Wojciechowski: Z czego śmieje się Jerzy Kryszak gdy nie występuje? </i>
Jerzy Kryszak: Coraz mniej mnie śmieszy, wie Pan. Ale to zależy od okoliczności i nastroju. Nie zawsze śmieje się z tego samego. Śmieszne jest to, że budują drogę z dwóch stron i się mijają o pięć kilometrów. Śmieszne jest to, że autostrada kończy się w polu. Śmieszne jest to, że minister ma oddać materiał genetyczny, tylko nie wiadomo, czy to jest bardziej śmieszne czy żenujące. To są potwornie śmieszne rzeczy, tylko to już jest tak wkurzające, że nie wiadomo czy się z tego śmiać czy płakać.
<i> W.W.: Czy Pan i koledzy po fachu nie boicie się utraty pracy? Scena polityczna jest już tak zabawna i groteskowa, że właściwie nie trzeba nic dodawać… </i>
J.K.: Wydaje mi się, że pracy nie stracimy tylko w pewnym momencie zaczniemy powoli przekraczać granicę dobrego smaku. Jeżeli rzeczywistość jest krzywa to trzeba ją jeszcze bardziej wykoślawić i wtedy jest taki niebezpieczny moment “przegięcia”. Oni są już na granicy dobrego smaku i ja mogę ją przekroczyć.
<i> W.W.: Polacy potrafią się z siebie śmiać? </i>
J.K.: Z nami jest bardzo źle. To wynika pewnie z całej masy kompleksów, historii, frustracji czy obaw. Ale zaczynami powoli nabierać dystansu do życia, do rządzących. Już nie traktujemy ich jak pół-bożków, których nic nie dotyczy i nie wolno o nich mówić. Z resztą w tej chwili słowo “polityk” nic nie znaczy. To słowo jest już prawie jak obelga, ponieważ elity polityczne są już bardzo zepsute i zwyczajnie mówiąc spsiały.
Za dużo chciwości i naiwności, a brakuje wykształcenia. Wybieramy na stołki tak zwanych niefachowców. Oni jednak nie spadli z nikąd, ponieważ my ich wybieramy. Tak długo będą takie elity, takim my będziemy społeczeństwem.
<i>W.W.: A jak to jest w świecie rozrywki? Czy w Polsce można już powiedzieć o kimś, że jest gwiazdą, czy panuje raczej zaściankowość pod tym względem? </i>
J.K.: Są gwiazdy, które chcą być postrzegane jako gwiazdy. Myślę, że w Polsce to nie funkcjonuje. Oczywiście są w kraju takie postaci, które bardzo tego chcą i robią wszystko, aby być gwiazdami. Od sposobu ubierania i sposobu życia po sposób, w jaki porozumiewają się z mediami. Może im tego brakuje, ale większość ludzi w Polsce wykonuje jakieś zawody. Górnik ma wydobywać węgiel. Stolarz ma robić dobre stoły, aby mi w palec drzazga nie weszła, a aktor powinien uczciwie zagrać. Im lepszy aktor tym większą powinien mieć popularność.
<i> W.W.: Nie drażni Pana, że aktor gra o dziewiętnastej w sztuce Becketta, a rano następnego dnia jedzie nakręcić reklamę kawy? </i>
J.K.: Może tak być. On nie wyżyje z teatru. Nie wyżyje w sposób, w jaki pewnie by chciał ale niech nie mówi, że jest gwiazdą bo bycie gwiazdą, to jest coś ponad.
<i>W.W.: Dziękuję za rozmowę. </i>