Pierwszy dzień 44. Jeleniogórskich Spotkań Teatralnych upłynął pod znakiem westernu. - Poczujemy dym prawdziwego rewolweru, a piach, mimo wielkiego kapelusza, powieje nam w oczy - głosi marketingowa zapowiedź “Końca świata w Deer's Hill City” w Teatrze im. Norwida. I rzeczywiście, tandem realizatorski (scenariusz i reżyseria) - Maria Wojtyszko i Jakub Krofta - mimo lekkiej formuły całości, zafundował wywrotową próbę spojrzenia na Dziki Zachód.
Fabuła jest dość prosta. Deer's Hill City, niemal wymarłe, małe, prowincjonalne miasteczko na Dzikim Zachodzie jest nękane przez lokalnych bandziorów: Braci D – Dużego Dona (Jacek Grondowy) i Dzikiego Dicka (Robert Dudzik) oraz ich despotyczną Krwawą Mamę D (Iwona Lach). Szeryf bez ręki (Andrzej Kępiński) zostaje sam z problemem, gdyż nie może liczyć na pomoc mieszkańców. Wkrótce do Deer's Hill City przybyć ma prezydent Ameryki Północnej (Bogusław Siwko) z przedwyborczym orędziem. Tymczasem lokalna banda Braci D planuje zamach na prezydenta. Rozwiązaniem ma być pewien płatny zabójca Ponury Jim (Tadeusz Wnuk). Problem jednak w tym, że ten nie umie już dobrze celować.
Wplątani w całe zamieszanie mieszkańcy Deer's Hill City stanowią wybuchową mieszankę charakterów. Jest tu więc m.in. lokalny bankier (Piotr Konieczyński) i grabarz bez nogi (Jacek Paruszyński). W miasteczku błąka się tajemniczy Meksykanin Jorge (Bogusław Kudłek) i Didaskalia (Elżbieta Kosecka). Pojawiają się kobiety, które wywracają wszystko do góry nogami. Elwira Hamerska-Kijańska gra burdelmamę, która de facto jest duszą miasteczka i umie się posługiwać dobrze bronią palną. Marta Łącka występuje jako Mr. Jones - człowiek prezydenta. Poznajemy wreszcie Krwawą Mamę D, która rozprawia się z mężczyznami. W męski świat, gdzie panują proste reguły, wkracza także obiekt miłosnych westchnień - prostytutka Mary (Magdalena Kępińska) ze swoimi pragnieniami i własnym całkowicie odmiennym postrzeganiem otoczenia.
Aktorzy radzą sobie nieźle, a wcale nie jest tak łatwo pokazać taki przekrój społeczny. I z tym zadaniem cały zespół poradził sobie bardzo dobrze. Najbardziej udanymi aktorsko kreacjami okazują się “środkowi” bohaterowie: Małgorzata Osiej-Gadzina jako purytańska żona szeryfa Dolly oraz para - Robert Mania w roli Młodego czyli Darka, syna Ponurego Jima, i Anna Ludwicka-Mania jako Lucy o gołębim sercu spragniona miłości (tutaj szczególnie na uwagę zasługuje żeńskie ogniwo duetu).
Wykorzystanie gry słów, tradycyjnych gagów rodem z komedii slapstickowej i tekstami z podtekstem (czasem rubasznym), połączonych z dość wartką akcją, meksykańską muzyką Michała Górczyńskiego, ciekawą scenografią rozpadającego się miasteczka autorstwa Jany Bačovej Kroftovej oraz z zaskakującym finałem (którego się nie zdradza, by nie być posądzonym o spoiler), wszystko to stworzyło nietuzinkowe przedstawienie.
Twórcy spektaklu postanowili opowiedzieć tę prześmiewczą historię z perspektywy kobiet i uczynić z niej rozprawę o absurdzie podziału ról społecznych. Płeć piękna jest pewna siebie, krnąbrna, a naiwna tylko wtedy, gdy chce coś tym osiągnąć. Kowbojscy macho kompromitują się w walkach, które przypominają naparzanie się kogutów.