W ostatnim czasie zakończyła się zbiórka podpisów w ramach akcji „Szczepimy, bo myślimy”. To protest rodziców przeciwko nieszczepieniem dzieci. W zbiórkę włączyły się wszystkie przychodnie (również jeleniogórskie), a skala poparcia dla tej inicjatywy była ogromna. O tym, czy szczepić dzieci, czy ich nie szczepić i jakie mogą konsekwencje obu decyzji, rozmawiamy z lokalnym autorytetem w dziedzinie pediatrii – dr Alicją Muszką.
Angelika Grzywacz- Dudek: Rodzice coraz częściej zastanawiają, czy szczepić swoje dzieci. A jakie jest pani zdanie na ten temat?
Dr Alicja Muszka: Oczywiście szczepić! Kiedyś matki były szczęśliwe, że miały zaszczepione dzieci i wierzyły, że takie szczepionki chronią ich pociechy przed groźnymi chorobami. To zresztą potwierdzają liczne badania. Dzisiaj mamy boją się szczepień. Coraz częściej szukają wiedzy nie u specjalistów, a w Internecie, gdzie jest tak wiele bzdur i kłamstw, że trudno czasami je przeczytać do końca.
Angelika Grzywacz- Dudek: Stąd akcja zbierania podpisów?
Dr Alicja Muszka: To była społeczna akcja, do której włączyły się wszystkie przychodnie, w całym kraju, w tym w Jeleniej Górze. Pod protestem podpisywali się rodzice, którzy szczepią swoje dzieci i nie zgadzają się na to, by ich potomstwo chodziło do żłobków czy przedszkoli z dziećmi nieszczepionymi, bo dla słabszych maluchów jest to realne zagrożenie.
Angelika Grzywacz- Dudek: Czego boją się rodzice nieszczepiący dzieci i jakie mogą być konsekwencje braku szczepienia?
Dr Alicja Muszka: Od czasu kiedy w Polsce powszechnie zaczęto szczepić dzieci na odrę w 1975 roku, moi młodsi koledzy znali tę bardzo groźną, zakaźną chorobę tylko z teorii. Obecnie mamy zagrożenie ze strony tej choroby. Na Ukrainie jest jej epidemia. Zachorowanie na odrę grozi natomiast m.in. głuchotą oraz późnym bardzo ciężkim odczynem neurologicznym. Przed erą szczepionek i antybiotyków odra dawała bardzo dużą śmiertelność, bo ten wirus zostaje w organizmie i niszczy go w stanach osłabienia organizmu. A przykładowo w przypadku zachorowania noworodka w łonie matki na różyczkę mogą pojawić się wady serca u maluszka. Obecnie takich przypadków nie mamy, bo wszyscy byliśmy na różyczkę szczepieni. W Polsce było to ponad 90 procent zaszczepionych dzieci. Dzisiaj osób nieszczepiących jest coraz więcej. Warto jednak przeczytać historię medycyny, jak wyglądały epidemie grypy, cholery. Odczyny niepożądane po szczepieniach zdarzają się niezwykle rzadko. Jest to jeden przypadek na kilkaset tysięcy szczepionych dzieci i tak do końca nie wiadomo, czy faktycznie zawiniła dana szczepionka. Gdyby te szczepionki były niebezpieczne, nikt by nikogo nie szczepił, a przecież szczepimy miliony osób. Na szczęście nawet przeciwnicy szczepień zmieniają zdanie kiedy dowiadują się, że zagrożenie jest realne. W zeszłym roku po trzech przypadkach śmiertelnych meningokokowych, przez maj i czerwiec zaszczepiliśmy na tę chorobę więcej dzieci, niż przez cały rok.
Dziękuję za rozmowę.