Przez miniony miesiąc (wrzesień 2008) szkoły liczyły tak zwane eurosieroty, czyli dzieci, których jedno z rodziców, albo oboje pracują za granicą. Jest to problem, który obecnie dotyka wiele osób w całej Polsce. Za przykład może posłużyć Zespół Szkół Szkoła Podstawowa i Gimnazjum w Mysłakowicach , gdzie na 428 uczniów 58 to eurosieroty.
Ma przełożenie na wyniki w nauce, ponieważ dzieci często tęsknią za mamą czy tatą i niechętnie poświęcają czas czytaniu czy pisaniu. Maluchy pozostające pod opieką najbliższej rodziny, nie zawsze mają odpowiedni nadzór, a czasami, zwłaszcza w przypadku gimnazjalistów, nie chcą słuchać osoby, która nie stanowi dla nich autorytetu. Jeleniogórska psycholog Destina Tyblewska- Kundzicz, uczula na traktowanie tego problemu jako nowego zjawiska, które w znacznym stopniu zaburza relację rodzic – dziecko.
– Z jednej strony jest to zjawisko, które stanowi problem, ale nie można zapominać o tym, że ludzie wyjeżdżają od zawsze. Należy pamiętać o tym, że jeżeli ktoś ma dobry kontakt emocjonalny, nawet na odległość, to dziecko czuje tą więź. Bywają takie sytuacje, że rodzina jest pełna, a mimo to rodzice nie wiedzą, albo nie zdają sobie sprawy z tego, co robi ich dziecko, a później są zdziwieni, że pociecha ma złe oceny lub kradnie. Ważne są również spotkania z dziećmi, których długo nie widzieliśmy. Jeżeli po długim okresie rozłąki nastąpi jedynie wymiana prezentów to dziecko dalej będzie czuło się samotne, natomiast dobra rozmowa sprawi, że dziecko poczuje się kochane.
– Dobrym sposobem na złagodzenie poczucia samotności u pociechy jest podanie konkretnego terminu powrotu rodzica i na przykład zaznaczenie go w kalendarzu, w ten sposób maluch będzie widział, że rodzic na pewno wróci – mówi Destina Tyblewska-Kundzicz. – W przypadku eurosierot można również zauważyć oznaki wykorzystywania przez dzieci tego, że rodziców nie ma i tłumaczenia, „że uczę się źle, bo tęsknię”. Rozłąka może mieć jednak i pozytywny wpływ na pociechę: mobilizuje się i stara o to, żeby rodzic był z niej dumny.