Wśród odwiedzających jarmark znaczną większość stanowili oglądający. Odstraszały – jak zwykle – ceny. Choć jak to na takiej imprezie bywa, wypadało się potargować, a propozycja sprzedawcy nie była ostateczna. W każdym razie bez pełnego portfela przy stoiskach z pięknymi antycznymi meblami można było tylko postać. Komplet w stylu empire kosztował równowartość średniej klasy samochodu.
Świat staroci i osobliwości odbijał się w setkach luster, który bogaty wybór zaprezentowali tegoroczni wystawcy. Czego tam nie było? Miłośnicy pocztówek plądrowali stosy widokówek i albumy, chłopcy długo podziwiali figurki miniaturowych żołnierzy. Mieniła się kiczowato-piękna porcelana z tysiącami bibelotów. Odbijały się wizerunki wielkich tego świata. Obok Jezusa Chrystusa w różnych wyobrażeniach można było dostrzec popiersia Stalina i Mao. Był też sporej wielkości portret Adolfa Hitlera, ale – co ciekawe – szybko znalazł nabywcę.
Do tego rozmaite lampy, mnóstwo żelaznych okuć i rzeźb. Sakralia w postaci „świętych” obrazów i aniołków wykonanych w różnych technikach i pozach. Militaria z karabinami i hełmami, które miały dość spore wzięcie wśród miłośników paintballu. Dla melomanów: płyty. Oczywiście czarne winylowe krążki z przebojami Elvisa Presleya, Boney M, Abby. Sporo sprzętu fotograficznego: analogowego rzecz jasna. Do tego szyldy z nazwami ulic. Podobno hit nowoczesnych trendów dekoratorskich. Narzekano jednak na ceny. – Tańsze są na Allegro – mówiło małżeństwo oglądające towar.
Przy jubileuszowym jeleniu królowały landszafty z pogranicza kiczu. Słodkie portrety koni i przebój: olejne reprodukcje pocztówek przedstawiających przedwojenną Jelenią Górę. Każdy mógł sobie taki obraz zamówić, o czym informowało dwujęzyczne ogłoszenie: po polsku i po niemiecku.
Jarmark – jak co roku – jest okazją dla dzieci, aby dorobić do kieszonkowego sprzedając stare zabawki i książki. To właśnie najmłodsi jako jedyni zajęli część podcieni należących do wspólnot lokatorskich, które odmówiły współpracy z organizatorami jarmarku. Jednak – jak się okazało – przynajmniej w sobotę, nie było rekordowego zainteresowania. Wiele miejsc na środku placu Ratuszowego i przed samym magistratem stało pustych. – Za drogo – usłyszeliśmy od handlarzy, którzy zajęli stanowiska na sąsiednich uliczkach (za darmo).
Mimo zapewnień organizatorów, że zrobią wszystko, aby oferta jarmarku była zgodna z jego nazwą, swoje namioty wystawili też sprzedawcy futer i skórkowych kapci. Ze starociami nie mającymi nic wspólnego, a z osobliwościami też niewiele.
Wśród odwiedzających sobotni rynek dostrzegliśmy radną Bożenę Wachowicz-Makiełę, aktorów sceny animacji Dorotę Bąblińską-Korczycką (przyszła z rodziną) i Jacka Maksimowicza. Wśród stoisk przechadzał się też satyryk Jacek Ziobro oraz Jarosław Gromadzki, szef Jeleniogórskiego Centrum Kultury.
Do sobotniego popołudnia nie było żadnych ekscesów ani kradzieży – powiedział nam Sławomir Zakrocki ze straży miejskiej. Dobry interes robią właściciele lokali przy placu Ratuszowym. Niektóre są otwarte całą dobę, a grzane piwo – potrzebne po zimnej nocy – cieszy się wzięciem. XXXV Jarmark Staroci i Osobliwości potrwa do niedzieli.