Ze zdumieniem przyjąłem stanowisko Premiera Rządu RP, Jarosława Kaczyńskiego, który po krótkim pobycie w Jeleniej Górze oznajmił publicznie za pośrednictwem mediów, iż wstrzymuje produkcję wszystkich farmaceutyków w tym zakładzie.
Sprawa karygodnej omyłki, mogącej przynieść dramatyczne skutki pacjentom, którzy stosowali „corhydron” musi być wyjaśniona i winni w tej sprawie muszą ponieść konsekwencje przewidziane prawem. Ale to wcale nie powinno oznaczać, że nieopatrzne, pospieszne decyzje najwyższych przedstawicieli Rządu, podejmowane na pokaz, mają zagrozić bytowi całego Przedsiębiorstwa i jego załogi.
Ta sprawa ujawniła wiele nieprawidłowości w całej sferze obrotu i kontroli leków, wady prawne w tej materii, nieprawidłowe działanie Głównego Inspektora Farmaceutycznego, i in. Te wady też trzeba usunąć, bo dymisje ludzi nie rozwiązują żadnego z proceduralnych problemów.
Jest niedopuszczalne, by największe konsekwencje błędu poniosła cała załoga PF „Jelfa” S.A. skazana przez Premiera Rządu jedną pochopną decyzją na bezrobocie. Zadziwiające jest, że po oświadczeniu szefa Rady Ministrów nikt nie przekazał zarządowi „Jelfy” formalnej decyzji o konieczności zatrzymania produkcji. Premier zaprezentował swoją decyzję jako „zwierzchnik administracji państwowej”, niemniej nie zadbał o to, by w sposób, przewidziany przez prawo, decyzja ta została wdrożona w życie i skupił się tylko na efekcie, jaki przyniosło jego oświadczenie przed kamerami.
Premier powiedział, że winna jest „Jelfa” jako zakład, to znaczy winna jest III RP i trzeba dać nauczkę. Edukacja, jak widać, nie jest mocną stroną tego Rządu. I nie trzeba już na to kolejnych dowodów.
Premier jednym zdaniem zachwiał prywatną spółką giełdową bez żadnej wiedzy na temat przyczyn i uwarunkowań tej sprawy. Trudno uwolnić się od skojarzenia o sposobie działań komisarzy, którzy też jednoosobowo rozstrzygali każdą sprawę. Jedynym skutkiem takiej decyzji jest otworzenie drogi zagranicznym konkurentom na polski rynek farmaceutyczny. Dziś rano media doniosły, że pierwsze transporty „conhydronu” jeszcze tej doby dotrą do Polski. Należy się obawiać, że „Jelfa” może być pierwszym, ale nie ostatnim przykładem ręcznego zarządzania gospodarką prywatną w IV Rzeczypospolitej.
Rozumiem konieczność podejmowania szybkich, zdecydowanych działań w takim przypadku. Rozumiem potrzebę determinacji. Rozumiem konieczność drastycznej surowości rozstrzygnięć w takich sprawach. Ale ci, którzy podejmują takie decyzje powinni też być świadomi pełnego zakresu ich konsekwencji wszystkich konsekwencji, w tym wizji zrujnowania bytu prawie czterech tysięcy członków jeleniogórskich rodzin. Kosztem prawie tysiąca pracowników „Jelfy” i kosztem postawienia pod znakiem zapytania przyszłości, a wręcz - istnienia całego zakładu szef Rządu zyskał kilkuminutowy aplauz przed telewizorami u swoich politycznych zwolenników i potrzebujących pomocy medycznej ludzi, których usiłował nastraszyć.
Jestem za tym, żeby w Polsce istniało surowe prawo i rygorystyczne normy sprawiedliwości. Nie można jednak ani prawa, ani sprawiedliwości dozować bez wyobraźni, bo jest to równie szkodliwe jak błędy producenta farmaceutyku. Sprzeciwiam się takim procedurom działań w Państwie, w którym szef Rządu RP feruje bez sądu wyroki skazujące setki niewinnych ludzi na bezrobocie i ubóstwo, a zakłady – na niebyt.
Józef Kusiak
Prezydent Miasta Jeleniej Góry
Jelenia Góra, dnia 10 listopada 2006 r.
<b> TEKST PŁATNY </b>