Mowa o pałacach z okolic Jeleniej Góry, które już stały się integralną częścią krajobrazu Kotliny Jeleniogórskiej. Niektóre nie tylko odzyskały dawną świetność: stały się czymś więcej niż były w czasach przed 1945 rokiem: ogólnie dostępnymi hotelami z wyszynkiem gastronomicznym. Założenia parkowe otwarte dla wszystkich ścieżkami są magnesem odciągającym wielu jeleniogórzan z miejskiej szarości ku naturze starannie uformowanej przez człowieka.
Inne wciąż w rozpadających się ruinach, które z roku na rok pokrywa patyna czasu. Kilka cały czas remontowanych metodą małych, ale skutecznych, kroków. Pozostałe chyba już nie odratowania. Z przeznaczeniem na trwałą ruinę. Świadectwo niedbalstwa, a także niepewności czasów, kiedy polscy osadnicy – kierując się odgórnymi nakazami – robili wszystko, aby zatrzeć ślady przeszłości, a w rezydencjach możnych kazali egzystować krowom i świniom.
Nie miejsce tu na przypominanie historii każdego z pałaców. Raczej zachęta do refleksji na temat ich funkcjonowania dziś, w świadomości ludzi, którzy odwiedzają te piękne przybytki. Czy to ze zwykłej ciekawości, czy też w innych okolicznościach towarzyskich. Wiele z tych założeń to coraz częściej miejsca rodzinnych uroczystości, obiadów z przyjaciółmi, randek z wybrankami lub wybrańcami serca, czy też po prostu – odpoczynku.
Tak jak jednego może razić sztuczność pałacu w Wojanowie, dla innego ta cecha będzie atutem tej najbardziej okazałej budowli w pobliżu Jeleniej Góry. Otwartość i swojskość pałacu we Wleniu (Lenno) nie spodoba się zapewne bardziej wymagającym, których drażni kurz z placu odbudowy. Jedno jest pewne: pałace stały się skarbami nie tylko dla ich właścicieli, lecz także dla lokalnych społeczności. Dwa takie zabytki w Staniszowie, jeszcze kilkanaście lat temu w kompletnej ruinie, to dziś chluba tej miejscowości. Legendą samą w sobie stał się pałac w Łomnicy, jako pierwszy po przemianach w 1989 roku przywrócony do pierwotnej świetności.
Na magiczną różdżkę, która przywróci dawny blask, wciąż czeka wiele podobnych obiektów, choćby pałac w Bobrowie, czy zamek w Karpnikach. W niektórych dawnych rezydencjach, które oparły się próbie czasu, zadomowiły się instytucje, choćby w zamku w Mysłakowicach, czy pałacu w Janowicach. Z jednej strony uratowało to te gmachy przed dewastacją, z drugiej – odebrało im pierwotne przeznaczenie.
Właściciele pałaców dostępnych dla gości na pewno chętnie przeczytają Państwa zdanie o prowadzonych przez siebie rezydencjach. Klimat których przyciąga najbardziej? Czekamy na opinie.