Gęsty dym unoszący się na nad pozostawionym pojazdem marki Volvo V 40 zaniepokoił wczoraj mieszkańców przy ul. Zamenhofa. Wbrew przypuszczeniom nie doszło jednak do zapalenia się auta. Zawiodło dodatkowe ogrzewanie pojazdu.
Dym nad samochodem na kamiennogórskich rejestracjach, który pozostawiła właścicielka przy ulicy Zamenhofa, pojawił się około południa. Zauważyli go mieszkańcy, którzy a miejsce wezwali straż pożarną i policję.
Jedni twierdzili, że samochód się zapalił i w każdej chwili może wybuchnąć, inni byli przekonani, że pod samochodem jest bomba. Kiedy strażacy próbowali ugasić źródło dymu, okazało się, że nie taki diabeł straszny jak go malują.
– Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, sporo dymu wydobywało się z pojazdu, jednak okazało się, że strażacy nie musieli niczego gasić – mówi sież szt. Marcin Drozd. Wystarczyło poczekać na właścicielkę pojazdu, która wyłączyła ogrzewanie. Najprawdopodobniej włączyło się samo.