Jak mówił Krzysztof Mróz, przewodniczący klubu, nieudolność Huberta Papaja była wykazywana przez radnych PiS-u od samego początku wdrażania nowego systemu gospodarowania odpadami. Oliwer Kubicki wymieniał m.in. brak informacji o nowych zasadach zbiórki odpadów, zbyt późno i chaotycznie rozsyłane deklaracje z błędami formalnymi (podanie w deklaracjach trzymiesięcznego okresu rozliczeniowego) i wiele innych. Ireneusz Łojek zarzucał władzom miasta podanie nieprawdziwych informacji co do kwoty przeznaczonej na trzyletni odbiór śmieci w wysokości 37 mln zł.
- W budżecie zapisano kwotę 52,5 mln zł, więc z czego wynika ta różnica i w ogóle skąd się wzięło te 37 mln zł? – pytał radny Ireneusz Łojek. – Jako klub wielokrotnie sygnalizowaliśmy, że tak wysokie stawki ustalone za odbiór odpadów spowodują windowanie cen przez potencjalnych wykonawców. Nasze słowa się potwierdziły. Unieważniono przetarg, a kolejny, który zostanie rozstrzygnięty z końcem lipca br. też nie gwarantuje niższych cen. Teraz pytamy: kto od 1 lipca br. będzie odbierał śmieci od mieszkańców i na jakiej podstawie prawnej? – pytał radny.
W słowach krytyki nie przebierał też Oliwer Kubicki, który mówił, że wszystkie obietnicy i zapewnienia prezydenci mogą sobie włożyć „między bajki”.
- Zapewniano cały czas, że mieszkańcy zapłacą mniej po przetargu, ale teraz dokładnie widać, że władza robi mieszkańcom wodę z mózgu – mówił Oliwer Kubicki.
Rafał Szymański podkreślał, że ktoś musi odpowiedzieć za ogólny bałagan związany z wdrażaniem nowej ustawy śmieciowej, bo nie jest to pierwszy przypadek chaotycznego działania.
- W Warszawie po unieważnieniu przetargu na obiór śmieciu, odwołano zastępcę prezydenta, u nas też jest wiele niejasnych sytuacji i nie chodzi tu już tylko o śmieci – mówił Rafał Szymański. – Miasto z rocznym opóźnieniem uchwaliło program ochrony zwierząt i wówczas też nikt nie poniósł konsekwencji. PO w oczy kpi sobie z prawa, dłużej tak być nie może – dodał radny.
Na podstawie tych wszystkich argumentów radni PiS przygotowali wniosek o odwołanie prezydenta Huberta Papaja z piastowanej funkcji. Dzisiaj ma on trafić do prezydenta Marcina Zawiły, który odmówił komentarza w tej sprawie i skierował nas do swojego rzecznika.
- Wszelkie mianowania i odwołania zastępców są w niepodzielnej gestii prezydenta – powiedział nam Cezary Wiklik, rzecznik prasowy UM w Jeleniej Górze. – Trzeba się będzie zastanowić w którym elemencie zaszły, jeśli zaszyły, niedoskonałości. Problemem nie jest jednak to, kto jest winny, ale to jak poprawić sprawy niedoskonale załatwione i to jest na pewno pierwszą troską prezydenta. Jesteśmy po rozmowach z prezesami spółek, które odbierają odpady obecnie i zajmą się tym również po 1 lipca, aż do czasu rozstrzygnięcia kolejnego przetargu, niezależnie od tego kiedy to nastąpi. Mieszkańcy nie odczują żadnych problemów, wręcz odwrotnie. Będą sukcesywnie uzupełniane pojemniki na odpady biodegradowalne i odpady segregowane oraz gniazda. Nie widzę tu żadnych ograniczeń prawnych – dodał Cezary Wiklik.
Tak więc dla mieszkańców nic się nie zmieni poza cenami, które od 1 lipca będą już nowe (18 zł za śmieci segregowane i 28 za zmieszane), ale jak zapewnia rzecznik UM, być może różnica zostanie mieszkańcom zwrócona.
- Ustawa sejmowa blokuje wszelkie samorządy w taki sposób, że gdyby teraz wróciły one do cen, które obowiązują do dnia 30 czerwca, mieszkańcy musieliby składać kolejną, a po rozstrzygnięciu przetargu – trzecią deklarację – wyjaśnia Cezary Wiklik. – Takiej historii trzykrotnego składania deklaracji nikt nie byłby w stanie wytrzymać. Dlatego prezydent rozważa, w jaki sposób zwrócić tę różnicę pieniędzy – dodaje Cezary Wiklik.