- Koniec kadencji to dobry czas na podsumowania. Jak ocenia pan radę, której pan przewodniczył prawie cały ten okres? Jak odniesie się pan do niektórych negatywnych opinii na jej temat?
Sądzę, że ta rada nie jest zdecydowanie gorsza od dotychczasowych. Jedyną istotną różnicą jest to, że opozycji udało się mieć wpływ na niektóre jej decyzje. Uważam, że te opinie o radzie pochodzą głównie ze strony środowisk związanych z prezydentem. Trzeba też obiektywnie stwierdzić, że prezydentowi udało się uzyskać większość we wszystkich dla niego istotnych głosowaniach, szczególnie dotyczących budżetu i zawartych w nim inwestycji. Nie rozumiem zarzutów o sypaniu piachu w tryby, skoro to prezydent zaplanował sobie budżet, uzyskał jego zatwierdzenie i wyłącznie to on odpowiada za jego operacyjną realizację, chyba więc problemami za opóźnienia, niską jakość i drastyczne zwiększenie kosztów nie można obarczać rady?
- Ale z tymi sukcesami prezydenta związanymi z głosowaniami, to chyba było różnie?
Nie rozumiem. A niby dlaczego?
- No choćby - dla przykładu - nie udały się głosowania związane z podnoszeniem podatków, utworzeniem CUW, łączeniem MDK i MOS, likwidacją szkół czy zatwierdzaniem niektórych planów zagospodarowania...
A czy te sprawy miały istotne znaczenie dla finansów miasta i realizacji budżetu? Wg mnie czysto iluzoryczne. Planowany wzrost podatków nie został uwzględniony już w projekcie budżetu, więc prezydent zakładał, że ta „zła” rada mu ich zwyczajnie nie zatwierdzi, nieprzygotowany projekt CUW wygenerowałby tylko wzrost kosztów i znacznie utrudniłby funkcjonowanie oświaty, likwidacje placówek to bardziej decyzje o charakterze ambicjonalnym, bo teoretyczne kilkusettysięczne oszczędności są nieistotne, np. przy kosztach promocji i reklamy i by pochłonęły pewnie podobne kwoty na późniejsze zabezpieczenie i ochronę obiektów, co najlepiej widzimy na zabobrzańskim Pałacyku.
Przyznam się, że nie rozumiem tych awantur oraz np. problemu przeprowadzenia regulacji płacowych w oświacie i administracji, nie rozumiem problemu związanego z uchwaleniem budżetu i oporu przed umieszczeniem w nim 10 mln na zabezpieczenie płac, skoro prezydent spodziewał się nadwyżki w kasie miasta w wysokości blisko 60 milionów. Dlaczego więc tych pieniędzy nie można było spokojnie podzielić? No, chyba że były potrzebne w roku wyborczym na zwiększone koszty reklamy i zwiększone koszty uruchomienia inwestycji zaniedbanych przez dwie kadencje.
- Czy czasem nie mamy tu do czynienia z rywalizacją rady a właściwie opozycji z prezydentem? Co wam w takim razie wyszło, a co nie?
Rywalizacja? Raczej próba dyskusji i realizacji pomysłów oraz potrzeb zgłaszanych nam przez wyborców, i brak racjonalności w wydatkach i zarządzaniu miastem przez prezydenta. Co roku przeznaczamy w budżecie kilkadziesiąt milionów na inwestycje, w tej kadencji dług miasta wzrósł, o ile pamiętam, o ok. 50 mln zł. A czy oddano do użytku jakąś znaczącą inwestycję? W tym temacie, niestety o lata świetlne wyprzedziły nas Legnica, Wałbrzych czy choćby Bolesławiec. Pomysły zgłaszane przez nas, w większości wg prezydenta okazywały się niekonstruktywne, złe lub nie do sfinansowania. Przypomnę, że m.in. pomysły bezpłatnej komunikacji, sekundników, pumptracka, miejsc do grillowania pochodzą od opozycji. To opozycja krytykowała forsowaną przez prezydenta lokalizację hali widowiskowej pomiędzy Cieplicami a Goduszynem, a nie na Zabobrzu, które teraz na szczęście wraca do gry. To także w naszych wnioskach budżetowych od lat znajdowały się m.in. takie tematy, jak: parkingi na Zabobrzu, rozpoczęcie budownictwa komunalnego, remont MDK i budowa nowej siedziby Osiedlowego Domu Kultury, a także wiele innych dumnie prezentowanych teraz w różnych programach wyborczych.
Niewątpliwym naszym sukcesem było: uchronienie szkoły przy Leśnej czy MDK przed likwidacją, rezygnacja z CUW i zwiększenie dramatycznych wynagrodzeń w sferze budżetowej. Niewiele nam zabrakło, by ten wzrost mógł być większy. Liczę, że na jesieni pozostanie, jeszcze coś z tej sześćdziesięciomilionowej rezerwy i będzie można temat wynagrodzeń załatwić do końca, szczególnie w zakresie dodatków motywacyjnych i stażowych.
To po naszym projekcie uchwały szerokiego wsparciu działań antysmogowych, również wśród przedsiębiorców, uwzględniającego także rekompensatę dla osób „nabitych w Kawkę”, który niestety nie został przyjęty przez radę, pojawił się projekt prezydenta, który załatwiał tylko ten ostatni problem rekompensat i to na warunkach znacznie gorszych. | |
---|---|
Kolejny temat, którego nie udało się nam niestety załatwić, to woda. Nie udało się nam, opozycji, uchronić mieszkańców przed jej drastyczną podwyżką. Osobiście uważam, że woda w Jeleniej Górze powinna być tańsza. Szczególnie, gdy uwzględni się przesłanki tj. udzielenie pożyczki przez Spółkę Wodnik, czy też 12-milionowe wsparcie działań inwestycyjnych miasta, które przewidziane było w budżecie. |
- Co w takim razie przed Jelenią Górą?
Na pewno wybory! I decyzja jeleniogórzan, czy chcą kontynuacji, czy może zmiany? Przede wszystkim wybór prezydenta, który - jak słusznie pan zauważył - dostrzeże w radzie nie rywala, nie maszynkę do głosowania, a równoprawnego partnera. Jak już widzimy, jeleniogórzanie wybiorą między prezydentem, który oferuje im remonty kolejnych pałacyków a prezydentem, który chce budować przedszkola i żłobki, bo halę sportową i bezpłatną komunikację oferują już chyba wszyscy?
- Dziękuję za rozmowę!
Dziękuję i życzę nam wszystkim dobrych decyzji!