– Ostatnio zgłoszono nam kradzieże trzech damskich torebek. Czynów łatwo można było uniknąć – mówi nadkom. Edyta Bagrowska z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.
Jedna z okradzionych zostawiła podczas zakupów torebkę w wózku w hipermarkecie i poszła przeglądać towary na sąsiednich półkach. Kiedy wróciła, po torebce ni było śladu. Kobieta straciła dokumenty, pieniądze i karty bankomatowe.
Inna pani w autobusie komunikacji miejskiej położyła torebkę na fotelu chcąc w ten sposób zająć miejsce. Poszła skasować bilet. Chwilę wykorzystał nieznany sprawca i torebkę zabrał. Nikt z pasażerów tego nie zauważył.
W przedświątecznym szale kupowania łatwo o roztargnienie – przestrzegają policjanci. A złodzieje są wyjątkowo czujni, zwłaszcza w hipermarketach, gdzie grasują szajki kieszonkowców. – Obserwują ludzi od chwili, kiedy ci wysiadają z samochodu. Zwracają uwagę, gdzie właściciele pojazdów chowają kluczyki. Panowie coraz częściej używają saszetek, w których mają nie tylko kluczyki, lecz także pieniądze i dokumenty. Dla sprawnego złodzieja to łatwy łup – tłumaczą stróże prawa.
Najczęściej właśnie po takich kradzieżach sprzed hipermarketów przestępcy odjeżdżają samochodami ofiar, przez nikogo niezauważeni.
Mężczyźni, mimo ostrzeżeń policji, od lat lubią nosić portfele i cenne rzeczy w tylnej kieszeni spodni. Żadna to przeszkoda dla sprawnych palców kieszonkowca.
Policjanci przypominają także o zgubnym zwyczaju noszenia zanotowanego kodu PIN przy kartach bankomatowych. Przodują w tym zwłaszcza panie. – W przypadku kradzieży, złodziej pierwsze, co robi, to pobiera pieniądze w bankomacie. Najczęściej łup nie jest do odzyskania.
– Pieniądze i dokumenty najlepiej chować do wewnętrznych kieszeni – radzi policja.