– To forma sądu politycznego mająca przedstawić subiektywne zdanie opozycyjnych klubów o wykonanym budżecie za miniony rok – powiedział prezydent miasta na dzisiejszej konferencji prasowej. Przypomnijmy, że wynik głosowania okazał się niekorzystny dla szefa miasta, któremu zabrakło jednego głosu, aby mógł ucieszyć się z votum zaufania rady.
– Radni, którzy głosowali przeciwko lub wstrzymali się od głosu, nie docenili pracy całego sektora samorządowego miasta. Są niedociągnięcia w jego pracy, ale w moim odczuciu ocena rady jest niesprawiedliwa, a samorządowcy zasługują na uznanie – podkreślił prezydent Marek Obrębalski.
Szef miasta dodał, że pojawiły się głosy, iż nie zależało mu na opinii rady. – Nie zabiegałem o głosy radnych opozycji, bo nie będę polemizował z nierzetelnymi opiniami o charakterze politycznym – wyjaśnił.
Odnosząc się do wypowiedzi krytycznych, które padły z ust Ireneusza Łojka, szefa klubu Prawa i Sprawiedliwości, prezydent miasta tłumaczył je niewielkim doświadczeniem samorządowym prelegenta. Nie zostawił natomiast suchej nitki na ocenie zaprezentowanej przez klub Sojuszu Lewicy Demokratycznej. – Mamy do czynienia jeśli nie z geriatrycznym zanikiem pamięci, to na pewno z amnezją sytuacyjną – powiedział prezydent miasta odnosząc się do słów Grażyny Malczuk i Józefa Sarzyńskiego. Ich wypowiedzi ocenił jako skrajnie cyniczne.
– Nagle zapomnieli, jak było przez szereg lat, kiedy to oni mieli wpływ na losy miasta. Padły określenia: zastój, regres, brak promocji, zła promocja. A promocja jest przecież zjawiskiem trudnym do zmierzenia. Nie istnieją sprawdzone mierniki pomiaru jej efektywności– mówił prezydent. – Sędzią niech będą wyborcy, a nie politycy – skonkludował szef Jeleniej Góry.
Negatywny wynik absolutorium nie ma żadnego znaczenia formalnego. Świadczy jedynie o relacjach prezydenta i radnych poszczególnych klubów. Radni lewicy i Pis-u niemal jednym głosem uznali, że realizacja budżetu za 2009 rok mijała się z oczekiwaniami społeczeństwa.