Znana producentka telewizyjnych programów kulinarnych, Miss Polonia 1992, była rzeczniczka rządu Waldemara Pawlaka i autorka poczytnych książek o gotowaniu, spotkała się dziś z jeleniogórzanami w saloniku EMPIK-u. Publiczność – mimo słonecznej niedzieli – nie zawiodła.
Dyskusję z panią Ewą, która okazała się osobą niezwykle miłą i nie traktującą z góry swoich rozmówców, poprowadził Jordan Plis. – Jechałam do was bardzo powoli, bo jest to jeden z najpiękniejszych regionów Polski i chciałam się delektować krajobrazami – powiedziała Ewa Wachowicz wspominając, że okolice Jeleniej Góry poznała podczas powstawania programów z Robertem Makłowiczem.
– Polityka jest ciężkostrawna, a kuchnia smaczna, dlatego na razie do polityki nie zamierzam wracać – zdradziła pani Ewa nie ukrywając, że miała propozycję, aby kandydować do Europarlamentu. – Nie zgodziłam się idąc za radą rodziców. Nie posłuchałam się ich w 1993 roku, kiedy zostałam rzeczniczką rządu, ale wcale tego nie żałuje – wyznała Miss Polonia; 92. Opowiadała o swojej motywacji, która skłoniła ją do przyjęcia tamtej propozycji.
– To były zupełnie inne czasy. Byłam przekonana, że w ten sposób budujemy naszą Polskę, bo był to okres krótko po odzyskaniu niezawisłości – mówiła. Jordan Plis nawiązał do słynnego dictum Ewy Wachowicz „Premierowi się nie odmawia”, za które autorka dostała nagrodę Srebrne Usta. – Miałam na myśli, że nie odmawia się urzędowi premiera, czy też prezydenta, bo – niezależnie od tego, kto nim jest – został on na dane stanowisko wybrany i reprezentuje naród. Każdemu należy się szacunek z tego właśnie względu – wyjaśniła.
W rozmowie dominowały jednak wątki kulinarne z ciekawością wysłuchiwane przez damską większość wśród publiczności. – Czy to prawda, że jadła pani psa? – zapytał Jordan Plis. – Tak, choć nieświadomie. Podczas jednego z przyjęć w Korei podano potrawę, którą bardzo zachwalał nasz ambasador. Były to cieniutkie plastry mięsa, które opiekało się na kamieniach. Było to pyszne. Ale kiedy wróciłam do kraju, zaczęłam analizować, co zjadłam. Okazało się, że był to pies.
Pani Ewa w Korei bywała wielokrotnie, ale już nigdy nie skusiła się na psinę. – Miałam opory mentalne, bo przecież wychowałam się z psami i w domu miałam psa – wyjaśnia. Co prawda ten pies, którego jedzą Koreańczycy, jest specjalnie hodowany w celach konsumpcyjnych i nie przypomina naszych Burków. Miss Polonia nie wzięła już więcej tej potrawy do ust.
Za to jadła stonkę (pancerzyki chitynowe wchodzą w zęby) oraz dżdżownicę (można zjeść, ale bez entuzjazmu). Bardzo za to zachwalała mięso z krokodyla. – Jest pyszne. To tak jak kurczak zmieszany z cielęciną – opisywała. W Polsce „krokodylina” nie jest jednak dostępna. Ewa Wachowicz, która w Republice Południowej Afryki uzyskała tytuł III Wicemiss Świata, ma tam wielu znajomych i często w RPA bywa. – Odwiedziliśmy raz fermę z krokodylami. Kupiłam ogon (tylko tę część się jada), zamroziłam go i przemyciłam do domu, bo nie wiedziałam, czy to można legalnie przewieźć. Zrobiłam ucztę dla znajomych – opowiedziała publiczności w EMPIK-u.
Jednak na co dzień pani Ewa ceni kuchnię prostą i smaczną. – Wychowałam się w czasach, kiedy nic nie było w sklepach i trzeba było kombinować, aby coś dobrego przyrządzić. Chyba zresztą dlatego polska kuchnia ma taką szeroką ofertę przepisów na ciasta, które trzeba było piec samemu – powiedziała E. Wachowicz. Zdradziła też, że nałogowo uwielbia słodycze. – Po ciąży przytyłam 20 kg. Kiedy chciałam wrócić do formy, nie zdecydowałam się na radykalną kurację odchudzającą, ale zaczęłam jeść zdrowe produkty: mniej, a częściej – wyznała. Po kilku miesiącach poskutkowało.
Pani Ewa radziła dziś szczególnie paniom, aby spożywały regularnie siemię lniane i olej lniany. – Sama wsypuję kilka łyżeczek siemienia do wody z sokiem i szybko wypijam, póki ziarna nie spęcznieją. Robię to rano i wieczorem – powiedziała. Dodała też, że nie lubi, jeśli potrawa zawiera zbyt wiele przypraw i stara się nie przesadzać w ich używaniu. Uwielbia jednak gałkę muszkatołową, która sama potrafi nadać charakter niejednemu jałowemu daniu.
Gotowanie dla Ewy Wachowicz to pasja i sposób na życie. Uwielbia też pracę w mediach, ale po drugiej stronie kamery, choć jako bohaterka występuje w kulinarnym programie Polsatu „Ewa gotuje”. Co ciekawe audycja powstaje w domu pani Ewy, w jej własnej kuchni, bo nie udało się znaleźć naturalnego wnętrza, które by odpowiadało wymogom autorki i realizatorów.
A co się dzieje z pysznymi daniami przygotowywanymi podczas programów? – Ekipa – piętnastu chłopa – stoi ze sztućcami i tylko czeka na ucztę – odpowiedziała Ewa Wachowicz. – Kiedyś zjedli placek z grysikiem, który – aby był rzeczywiście smaczny – musiał postać kilka godzin. Nie starczyło im cierpliwości – dodała.
Spotkanie zakończył Marcin Nowakowski, gospodarz EMPIK-u specjalnym podziękowaniem za przyjazd pani Ewy. Miała do wyboru Toruń lub Bydgoszcz, a pojawiła się w Jeleniej Górze. Bohaterka spotkania długo jeszcze rozdawała autografy na swojej książce „Ewa gotuje”, którą promowała podczas spotkania. Zachęcała też czytelników, aby dzielili się z nią przepisami.