Takie spotkania to możliwość pokazania starszym ludziom, że są potrzebni i mogą dawać innym radość. – Mój tato też był żołnierzem i walczył na wojnie, obecnie cała moja rodzina angażuje się i lubi takie spotkania – mówi Teresa Firmanty. Dodaje, że wobec tych ludzi jest to symboliczna spłata długu, za koszmary, które niejednokrotnie przeżyli.
Wśród zaproszonych gości pojawili się przede wszystkim kombatanci, harcerki juniorki, społecznicy, osoby niepełnosprawne i chore. Chętnie przyszła również młodzież. Dla nich była to lekcja historii, którą zapamiętają na długo.
– Na co dzień nie mieliśmy styczności z ludźmi, którzy w latach wojny byli na frontach – mówi druhna czterdziestej drużyny harcerskiej „Sokół”, Karolina Myśkiewicz. – Tym bardziej jest to dla nas niezwykłe przeżycie i ważne wydarzenie, dzięki któremu dowiemy się o tym, o czym napisane jest w książkach.
Podkreśla, że kombatanci często w młodości byli harcerzami, co w pewnym sensie spaja obydwa środowiska. Druhna dodaje, że młodzi skauci nauczyli się wielu piosenek, których nie znali, bo w modzie są inne. – Mam nadzieję, że takich spotkań będzie więcej – konkluduje.
W organizacji przedsięwzięcia pomogło Wspólne Miasto.