Po pierwszym głosowaniu PO nie wybrało szefa na Dolnym Śląsku, bo zgodnie z regulaminem PO wymagana większość musi mieć co najmniej dwa głosy różnicy. Jackowi Protasiewiczowi zabrakło więc jednego głosu, a ponadto dwa głosy uznano za nieważne.
W przerwie Jacek Protasiewicz zaproponował kandydata kompromisowego - Bogdana Zdrojewskiego, ale Grzegorz Schetyna się nie zgodził. Głosowanie miało być powtórzone. Renata Granowska z komisji skrutacyjnej poprosiła, by dla głosujących przygotować kabiny zapewniające anonimowość, karty do głosowania o różnych kolorach i usunięcie kamer z miejsc głosowania. To oznaczałoby wybory tajne i brak zaufania dla dwóch stron stojących za kandydatami w tych wyborach.
Emocje były ogromne, bo nie chodziło tylko o wybory przewodniczącego, ale także o przyszłości partii w regionie. Jacek Protasiewicz jest bowiem zwolennikiem koalicji z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem, a obóz Grzegorza Schetyny walczy o samodzielną pozycję PO we Wrocławiu.
- Nikt nikogo nie chce wyeliminować, chodzi o zjednoczenie ludzi w partii i przyciąganie do siebie kolejnych czyli m.in. Rafała Dutkiewicza – mówił Jacek Protasiewicz. – Stąd moja spontaniczna propozycja kandydata kompromisowego, na którego G. Schetyna się nie zgodził. W tej sytuacji wystartuję kolejny raz i będę prosił o ponowne głosy – dodał.
Grzegorz Schetyna nie komentował tych wyborów. Po drugim głosowaniu Jacek Protasiewicz został szefem Platformy Obywatelskiej na Dolnym Śląsku. Otrzymał 206 głosów, a Grzegorz Schetyna - 194.