Paczka do jej chrześniaka, która na poczcie zaginęła bez śladu, nadana została 10 czerwca z urzędu pocztowego przy ulicy Różyckiego. Kobieta starannie wypełniła polecenie nadania oraz wniosła opłacę o wiele wyższą niż za zwykłą paczkę, bo zależało jej na czasie.
Do odbiorcy paczka nie dotarła: ani we wcześniejszym terminie, za co Jadwiga Lewandowska dodatkowo zapłaciła, ani wcale. – Zamiast 5,80 PLN wydałam 17, 50, bo wybrałam przesyłkę priorytetową, która do Łodzi miała dojść w ciągu dwóch dni, a okazało się, że paczka przepadła – skarży się kobieta.
Kiedy poszła na pocztę tłumaczono jej, że były strajki i dostarczenie paczki może się opóźnić. Odczekała więc kilka dni. Dzwoniła do siostry codziennie, bo miała nadzieję, że przesyłka w końcu dotrze. Nie doszła. Kolejny raz poszła więc do naczelnik poczty i tam usłyszała, że najprawdopodobniej przesyłka zaginęła i będą jej szukać. Szukają do dziś.
Jak szacuje mieszkanka, prezent był wart około pięciuset złotych. Poczta w ramach zadośćuczynienia zaproponowała natomiast tylko sto złotych odszkodowania za zaginięcie. – Kazano mi napisać podanie i czekać na rozpatrzenie sprawy – mówi jeleniogórzanka. Jeśli nie uda się odnaleźć przesyłki, dostanie pieniądze. Ale pani Jadwiga nie chce takiego odszkodowania, tylko zwrot całej wartości przesyłki.
Marian Zięba, dyrektor Poczty w Jeleniej Górze, tłumaczy nam, że takie sytuacje zdarzają się, choć rzadko. – Jedynym sposobem uniknięcia podobnego rozczarowania jest opłacenie ubezpieczenia, które umożliwia odzyskanie całej kwoty za straconą własność – usłyszeliśmy.
Marian Zięba dodał, że poczta nie wypłaca żadnych odszkodowań za zwłokę w dostarczeniu przesyłki. Dlaczego? – Bo są różne sytuacje, które często uniemożliwiają dostarczanie przesyłki na czas. Jedną z nich jest na przykład strajk, który podobnie jak kataklizm jest przyczyną wyższą – tłumaczył. A klientce pozostaje liczyć na cud lub pogodzenie się ze stratą. Na pewno trudno będzie się jej przekonać do solidności pocztowców.