Wielkie szczęście miał kierowca Audi, którego samochód postanowił pojechać na samotną przejażdżkę w dół zbocza przy ul. Saneczkowej w Karpaczu. Auto samo stoczyło się około 10 metrów, zatrzymując się na dole. Efekt? Zniszczony błotnik i, o dziwo, nic więcej. Takiej promocji na grawitacyjne testy bezpieczeństwa nie widziano tu od dawna.
Data: 14.03.2025
Miejsce: Karpacz, ul. Saneczkowa:
A mogło się skończyć tragicznie – przewracające się drzewo, dachowanie, laweta, a nawet ubezpieczyciel łapiący się za głowę.
Tymczasem jest zdarzenie, które chyba powinno trafić do podręczników o cudach motoryzacji. Auto niby samo zjechało, ale w sumie nic się nie stało. Zero rannych, zero ofiar, zero wielkiej katastrofy. Nawet koty z okolicy nie przerwały swojej popołudniowej drzemki.
Czy to „zasługa” przyrody, maszyny czy człowieka? Jedno jest pewne – auto postanowiło przetestować, jak wygląda jazda bez kierowcy. Wynik? Tylko zadrapany błotnik, a w tle dźwięk westchnienia ulgi właściciela.
Podsumowując – Karpacz znów pokazał, że górskie drogi to nie miejsce na eksperymenty z parkowaniem. A kierowca? Może powinien rozważyć zakup porządnej blokady na koła? Tak na wszelki wypadek, bo następnym razem ziemska grawitacja może być mniej wyrozumiała.