Na początek podsumujmy połowę kadencji prezydenta Jeleniej Góry. Z perspektywy polityka lewicy - Jerzy Łużniak dobrze sobie radzi?
Jerzy Łużniak startował na urząd prezydenta z ogromnym doświadczeniem (był zastępcą prezydenta). Nigdy nie opowiedział wizji tego miasta - jak ono ma wyglądać. Nie ma co się cieszyć, że mamy równy asfalt na Ogińskiego czy Wojska Polskiego, bo jest mnóstwo mankamentów. To nie są inwestycje, które pozwolą się miastu rozwijać, tylko utrzymują status quo. Byłem przekonany, że z tak ogromnym doświadczeniem, pan Jerzy Łużniak będzie świetnym administratorem. Niestety reforma w Urzędzie Miasta, która powołała departamenty - nie wprowadziła usprawnienia pracy urzędu. Osobiście czekałem 9 miesięcy na załatwienie odkupienia kawałka ziemi od miasta. J. Łużniak jest niezłym rzemieślnikiem, ale nie wizjonerem. To miasto potrzebuje wizji, przyciągnięcia tych, którzy wyjeżdżają. Mamy niezagospodarowane centrum, jest potencjał w restauratorach, a ożywienie ulicy 1 Maja powinno być priorytetem.
Z obiecanych w kampanii wyborczej 500 mieszkań, nie wiadomo czy będzie 30...
Inwestycja w budynku po Urzędzie Skarbowym to zła lokalizacja na budowę mieszkań. Nasz JTBS nie błyszczy, jeśli chodzi o budowę mieszkań.
Pozostając w sprawach dotyczących Jeleniej Góry - o lewicy niewiele słychać w naszym mieście. Jest jeden radny - zatrudniony w miejskiej spółce, który głosuje zazwyczaj tak, jak większość z Koalicji Obywatelskiej.
To efekt porozumienia, które zostało podpisane przed wyborami. Nie jest dobrze, gdy lewicowy radny głosuje zawsze za tym, co złoży Koalicji Obywatelska. Osobiście sugerowałem, gdzie można znaleźć oszczędności np. przy odbiorze śmieci i opuścić cenę o 10 procent.
Jaki jest pomysł Nowej Lewicy, aby po kolejnych wyborach samorządowych w Jeleniej Górze było więcej radnych waszego ugrupowania, niż jeden?
Jesteśmy na etapie łączenia Wiosny i SLD. Jestem przekonany, że pojawią się ludzie, którzy mają wizję rozwoju miasta i jestem przekonany, że układ sceny politycznej zmieni się. Jestem przekonany, że lewica będzie miała takich radnych jakich mieszkańcy oczekują.
Czyli takich, którzy nie będą głosować za podwyżkami cen dla mieszkańców?
Nie zaryzykuję takiej tezy. Jestem zdania, że jeżeli inflacja wynosi 3 proc., to podnośmy o 3 proc. - naturalnie, co roku, aby mieszkańcy nie odczuwali tego tak bardzo, jak w przypadku śmieci.
Przejdźmy do polityki ogólnokrajowej. Lewica pokazała, że ma własne zdanie i ws. Krajowego Programu Odbudowy pokazała, że nie musi głosować jak jej Koalicja Obywatelska dyktuje.
Myślę, że lewica niejednokrotnie pokazała, że ma własne zdanie. To był moment przełomowy. Zarówno Lewica, jak i Platforma Obywatelska wiele razy głosowały tak samo, jak PiS. Pieniądze z KPO dzięki Komitetowi Sterującemu trafią w każde miejsce w Polsce, w tym do Jeleniej Góry. Jestem przekonany, że z Polską 2050, PSL-em, czy Koalicją Obywatelską - jeśli przetrwa do wyborów, będziemy jeszcze współpracować.
Do wyborów może być jeszcze wiele przetasowań na scenie politycznej. Jakiś czas temu pojawiały się pogłoski, że poseł Robert Obaz przejdzie do ugrupowania Szymona Hołowni - ile w tym prawdy? Może Pan zadeklarować, że do końca kadencji nie zmieni klubu?
W mediach ogólnopolskich chyba 6-krotnie pojawiała się moja osoba, w kontekście przejścia do ruchu Szymona Hołowni. Byłem wywoływany przez swoich kolegów, koleżanki i czasami zastanawiam się, kto mnie bardziej wpycha w te ramiona - Szymon Hołownia, czy moje koleżanki, koledzy i moi wyborcy. Na tę chwilę nie wybieram się do ruchu Szymona Hołowni.
Na tę chwilę... Czyli nie jest to wykluczone?
Nie będzie spektakularnych transferów - chyba nikt nie przebije Moniki Pawłowskiej. Jestem przekonany, że scena polityczna przed wyborami będzie mogła wyglądać różnie. Jeżeli wybory będą zgodnie z kalendarzem w 2023 roku, mogę przyjąć zakład, że scena polityczna będzie opierała się bardziej na blokach, niż partiach politycznych, które są dzisiaj.
Czyli swojej przyszłości poseł nie deklaruje.
Moja przyszłość dzisiaj jest na lewicy - mamy proces łączenia, jestem bardzo zaangażowany. Wkrótce będą wybory na Dolnym Śląsku, w Jeleniej Górze i na tym się skupiam.
Robert Obaz to poseł, który uzyskał mandat z najmniejszą liczbą głosów w skali kraju, jednak jest Pan bardzo aktywny.
Zawsze pracę traktuję poważnie. 27 lat przepracowałem w jednej firmie i dzisiaj wydaje się to nierealne. Gdyby nie stan zdrowia, to dalej bym tam pracował. Myślę, że pokazałem, że nie boje się pracy i bez względu na liczbę głosów - ludzie mi zaufali, wynik pozwolił mi wejść do Sejmu i staram się robić wszystko jak najlepiej. Piszą do mnie nawet osoby z prawej strony sceny politycznej, którzy nigdy nie głosowali na lewicę, ale doceniają moją pracę.
Będąc w opozycji trudno realnie coś przeforsować, ale udało się Panu coś przeforsować?
To doprecyzowanie co jest przydomową oczyszczalnią ścieków, a co nie jest. W ministerstwie przeforsowaliśmy, że nie wymaga to pozwolenia wodno-prawnego. Dzięki temu mieszkańcy mogą zaoszczędzić ok. 5 tys. zł. Z całej Polski ludzie dzwonią i udaje mi się te rzeczy załatwiać.
Dziękuję za rozmowę.
Z posłem Robertem Obazem rozmawiał Przemek Kaczałko.