– Miałem trochę oszczędności, więc postanowiłem kupić w sieci telewizor. Porównałem ceny z tymi sklepowymi. Okazało się, że w sieci towar jest sporo tańszy, nawet po doliczeniu kosztów transportu przez profesjonalną firmę kurierską – mówi Janusz Jarmulak, niepełnosprawny mężczyzna, który ma kłopoty z poruszaniem się.
Złożył zamówienie. Zgodnie z tym, co wyczytał na stronie sklepu internetowego, towar miał zostać wysłany w terminie do pięciu dni. Kiedy z pięciu dni zrobił się tydzień, pan Janusz stracił cierpliwość i skontaktował się z placówką.
– Usłyszałem, że jeszcze tego dnia zamówią telewizor w hurtowni, bo zainteresowanie jest tak duże, że w magazynach odbiorników zabrakło. Następnego dnia otrzymałem e-mail z informacją, że niestety, takich odbiorników nie ma nawet w hurtowni producenta. I nie wiadomo, jak długo trzeba na realizację zamówienia czekać – opowiada nasz rozmówca.
Po raz kolejny zadzwonił do sieciowego sklepu z propozycją zmiany typu telewizora. Inny pracownik przyznał z rozbrajającą szczerością, że w sklepie… nie ma żadnego sprzętu, choć oferta na stronie aż pęka od propozycji. Jest on dopiero zamawiany w miarę potrzeb.
– Zrezygnowałem. Taka oferta to pic na wodę. Zakupy przez internet powinny ułatwiać życie, a nie utrudniać – podkreśla J. Jarmulak. Zapłacił nieco więcej i kupił telewizor w markecie.
Inny niezadowolony z zakupów w sieci jeleniogórzanin zamówił odtwarzacz mp3. – Urządzenie nie było tanie. Sprawdziłem, czy działa, kiedy kurier mi to dostarczył. Działało, ale po podłączeniu do komputera działać przestało. Złożyłem reklamację, Sporo wysiłku i telefonów kosztowało mnie przekonanie pani w sklepie internetowym, że awaria odtwarzacza to nie moja wina – tłumaczy. Urządzenie wymieniono na nowe po kilku tygodniach przepychanek.
Rzecznicy konsumentów radzą, aby przed dokonaniem zakupów w internecie dokładnie przeczytać warunki umowy, zwłaszcza w części dotyczącej reklamacji. Bywa, że sklepy sprytnie omijają niektóre przysługujące kupującemu prawa.
– W przypadku drogiego sprzętu elektronicznego maczkiem napisane jest, że firma nie odpowiada za szkody podczas transportu, a w kolejnym odnośniku – że po dostarczeniu towaru, jeszcze w obecności kuriera, należy dokładnie sprawdzić, czy urządzenie działa. To sprzeczność – podkreślają.
– Na pewno w sieci są uczciwe firmy, ale i tych, które żerują na ludzkiej naiwności nie brakuje – komentuje Jadwiga Reder-Sadowska, miejska rzeczniczka konsumentów.
Lista towarów zwiększonego ryzyka to nie tylko sprzęt elektroniczny, lecz także obuwie, odzież, a nawet żywność, która coraz częściej pojawia się w internetowych ofertach.