- Po odejściu Staszka w mieście zapanowała cisza – przyznawali zgodnie uczestnicy spotkania, którzy przed południem zapalili znicze przy grobie ulicznego grajka w Janowicach Wielkich. Punktualnie o godz. 13:00 pojawili się „pod zegarem” na ulicy 1 Maja w Jeleniej Górze, gdzie najczęściej można było chłonąć muzykę i teksty serwowane przez mieszkańca Trzcińska. - Chociaż mieszkał w Trzcińsku, to był jeleniogórzanin z krwi i kości – powiedziała Maria Elżbieta Bryll, ciepło wspominając grajka, który przychodził do niej grać na wernisażach wystaw w Galerii Prinz. - Nasze miasteczko zgubiło duszę – dodała.
Inicjatorem wydarzenia był młody uliczny grajek, który pasjonuje się twórczością Nagajka. Obecnie pracuje za granicą, przyjechał specjalnie z Anglii na to wydarzenie i jak podkreśla, są pomysły na upamiętnienie barda. - Chciałbym, żeby to granie nie skończyło się wyłącznie na graniu. Apeluję do władz miasta, żeby stworzyć coś więcej – czemu nie stworzyć festiwalu bardów? - „rzucił” pomysł Sławomir Krupka. Podobnego zdania są inni przyjaciele Nagajka, którzy mobilizując środowisko artystów ulicznych byliby w stanie stworzyć np. Festiwal Sztuki Ulicznej im. Staszka Nagajka.
Uliczni artyści zaśpiewali tego dnia wiele utworów jeleniogórskiego barda, m.in.: „Idzie mróz”, „Kochaj mnie, kochaj”, „Kochana”, „Maleńka”, czy najbardziej rozpoznawalny „Drze mordę moja stara”.
Specjalnie na tę okazję do Jeleniej Góry przyjechał inny uliczny grajek z Podlasia, a także Wojtek Czerwiński z woj. opolskiego – przyjaciel Staszka, który godzinami przesiadywał z Nagajkiem, wielokrotnie pomagając mu m.in. kupując gitarę czy buty (pisaliśmy o tym tutaj: www.jelonka.com/news,single,init,article,62719).
- Doszliśmy do wniosku, że Staszek chyba by nie chciał pomnika czy tablicy. Wyszła inicjatywa i przy wsparciu Maćka Lerchera chcemy zorganizować w Jeleniej Górze festiwal grajków ulicznych – powiedział Wojtek Czerwiński. W Polsce odbywają się dwa takie festiwale: „Busker Fest” w Bydgoszczy i „Po drodze” w Gnieźnie.