- Widzieliśmy to zdarzenie, dzieci również. To był smutny widok oglądania kolejnego upadku ze Śnieżki - mówią turyści.
- Nie jesteśmy super wprawionymi wspinaczami, ale mamy świadomość zmienności górskiej pogody i najnormalniej w świecie posiadamy zdrowy rozsądek. A po drodze mijaliśmy tylu nieprzygotowanych do warunków “wędrowców”, że aż w pewnym momencie, przy białych adidaskach i stopkach ryknęłam śmiechem - opowiada jedna z turystek.
Pół kilometra tzw. rynną śmierci
Czech, 32-latek, zsunął się ze Śnieżki ok. 500 metrów w dół tzw. rynną śmierci. Doznał ciężkich obrażeń i już w helikopterze został podłączony do specjalnego respiratora oddechowego. W akcji brały udział 2 helikoptery: polski i czeski.
- Został przetransportowany do szpitala w Hradec Kralove, gdzie przeszedł operację i obecnie jest podłączony do sztucznej wentylacji płuc - informują na swoich profilach na Facebook'u czescy ratownicy oraz fotograf górski, Robert Prochazka.
Pechowa seria
To już czwarta osoba poszkodowana w ostatnim miesiącu. Wszyscy spadli-ześlizgnęli się ze szczytu lub ze zbocza Śnieżki.
29 stycznia dwaj Polacy zginęli. Ich ciała znaleziono ok. 900 metrów poniżej szczytu w Dolinie Łomniczki.
6 lutego z przecinającej Śnieżkę Drogi Jubileuszowej (szlak zamknięty zimą) ześlizgnęła się 18-latka. Mimo, że "przejechała" ok. 300 metrów w dół to nic poważnego jej się nie stało.
Wczorajszy wypadek (24.02) był kolejnym. Szacuje się, że turysta "zjechał" ok. 500 metrów.
Nieprzytomny i w hipotermii
Po dotarciu na miejsce, stan rannego ratownicy określili jako ciężki. Był nieprzytomny i w stanie lekkiej hipotermii.
Wczorajsza akcja ratunkowa była wyjątkowo wymagająca, głównie dla pilot śmigłowca.
- Wszystkim ratownikom należą się wyrazy uznania i ogromne brawa. Narażają własne zdrowie i niekiedy życie dla ratowania innych - słyszymy.
A tak wyglądała akcja ratunkowa widziana z daleka (wideo Konrad Nowak/Karkonoskie Szlaki):
O samym wypadku pisaliśmy TUTAJ.