Prezentacja odbyła się w minioną środę w klimatycznym wnętrzu Antykwariatu Pod Arkadami na jeleniogórskim Rynku. Było to szesnaste spotkanie z cyklu zbliżania gości z osobami, zjawiskami i wydarzeniami w dziedzinie kultury i sztuki regionu jeleniogórskiego. Przybyłych przywitała Beata Czystołowska, gospodyni magicznego antykwariatu dodając, że nie musi przedstawiać bohaterów wydarzenia. Dodajmy, że przez Bożym Narodzeniem państwo Wojtowicz wzięli udział w podobnym spotkaniu.
Wówczas jednak nie dzielili się artystyczną „kuchnią”, co w minioną środę uczynili. Pani Ewa pochwaliła się bardzo osobliwymi rzeźbami przeznaczonymi do kadzidła oraz koszem wielkanocnych „jaj”. Bardzo nietypowych, bo wykonanych z kleju kostnego z dodatkiem gipsu używanego do gruntowania podłoża pod obrazy. „Skorupka” tych jaj pokryta jest różnorakimi motywami płaskorzeźby. Na jednym z nich widnieje – na przykład – ptak. Jak powiedziała Ewa Jonas-Wojtowicz, wykonanie było bardzo pracochłonne, ale trud opłacił się. „Jaja” są odporne na uderzenia, nie zbiją się, a przy tym ich atrakcyjność jako elementu dekoracyjnego nie ulega wątpliwości.
Z kolei Andrzej Boj Wojtowicz, w wykładzie prezentacji ilustrowanej slajdami długo opowiadał o klasycznej temperze, technice malowania farbami, których podstawą jest naturalny pigment oraz medium – w tym przypadku: żółtko jaja. Sposób pozostaje niezmienny od średniowiecza, a malarze, którzy są mu wierni, stosują się wciąż do zaleceń mnicha Teofila (ikonopisarza z wieków średnich) oraz do Cellino Celliniego, który w XIV wieku w swojej „Księdze sztuk” wyłożył podstawy malarstwa temperowego, dla którego najodpowiedniejszym podłożem jest deska. Sam artysta - zanim naniesie kontury - gruntuje ją 12 warstwami specjalnej farby, aby uzyskać neutralną biel.
Artysta podkreślił, że wierność temperze ma w sobie coś z misterium a stosowanie receptury sprzed kilkuset lat daje przekonanie o swoistym sacrum tkwiącym w takim właśnie sposobie malowania. Andrzej Boj Wojtowicz swoją opowieść ubarwił anegdotkami. Dodał też, że prócz pigmentu i żółtka istotnym komponentem dobrej tempery jest… alkohol w postaci wina, który całą substancję konserwuje.
Co do żółtka – wcale nie jest obojętne, z jakiej kury pochodzi jajo. Otóż w malarskich celach najlepiej wykorzystać jajo „blade”, od źle odżywionego ptaka. Co ciekawe, w średniowieczu dzielono kury na miejskiej i wiejskie. Te ostatnie świetnie nadawały się na rosół, zaś pierwszymi interesowali się, między innymi, malarze. Dziś z pewnością – o ile pokuszą się o zastosowanie tempery tradycyjnej – można im polecić blade jaja, które można kupić w marketach.
Andrzej Boj Wojtowicz zapowiedział, że zamierza poświęcić historii tempery swoją stronę internetową. Dodał też, że wielu artystów „idzie” w eklektyzm i zapomina o wadze tradycji, która w tym przypadku niezmiennie trwa co najmniej od wieków średnich. Dodajmy, że artysta z Borowic jest autorem Drogi Krzyżowej, którą niedawno temu poświęcono a w miniony wtorek zainaugurowano w kościele pw. św. Judy Tadeusza na osiedlu Czarne w Jeleniej Górze. Nie trzeba chyba dopowiadać, że 14 obrazów poszczególnych stacji powstało właśnie techniką tempery.