KKP zaprosił autora książki „Polityka teatru. Esej o sztuce angażującej” Pawła Mościckiego, Pawła Demirskiego (dramaturga i członka redakcji „Krytyki Politycznej” oraz Wojtka Klemma, kierownika artystycznego Sceny Dramatycznej Teatru Jeleniogórskiego. Dyskusję prowadził Wojciech Wojciechowski
Rozmówcy podkreślili, że trudno dziś o teatr niepolityczny, choć są jeszcze sceny, które starają się uprawiać uładzoną sztukę bez zaangażowania. – Ale nawet najmniej polityczne przedstawienia jakoś się w politykę wpisują – mówił Paweł Mościcki.
Wojtek Klemm zaznaczył, że nawet greckie tragedie były w pewien sposób polityczne, bo pisano je na zlecenie władców. – Polityczny teatr był też w Polsce do 1989 roku. Wtedy łatwo było jednak wskazać jego tendencję. Po przełomie politycznym teatr przez długi był zdezorientowany. Najbardziej dało się to odczuć w we wschodnich Niemczech po upadku NRD, gdzie ambitne wcześniej sceny grały proste komedie – usłyszeliśmy.
Rozmowa objęła też zasięgiem polityczny wymiar teatru jako instytucji, a także o percepcję sztuki jako takiej. – Często stosuje się w przyjęciu przedstawień kryterium odpowiedniości – mówił Mościcki. – Zwraca się uwagę na formę i jasność przekazu, scenografię i światło, a nie na treść. A bywa tak, że – na przykład – pewne niedomówienia są celowym zabiegiem twórczym – dodał.
– Tylko w Polsce, no może też w Austrii, teatr może stać się przyczynkiem do dyskusji publicznej i trafić na czołówki gazet. To sprawia, że trzeba docenić rolę teatru w życiu codziennym – zaznaczył Wojtek Klemm. Trudno tu pominąć przykład konfliktu w Teatrze Jeleniogórskim, który od kilku miesięcy antagonizuje widzów i decydentów i sam stał się swego rodzaju teatrem w teatrze, tyle że prawdziwym.
Mówiono także o zamiarach polityków wobec teatru, w tym o głośnym projekcie ustawy o zawodzie aktora. Pomysł posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego zakłada, między innymi, że prawo do etatów w teatrze mieliby tylko aktorzy z dyplomem ukończenia akademii teatralnych lub pokrewnych wyższych uczelni artystycznych. Przyjęcie takiego prawa oznacza, że wiele znanych postaci, nie tylko z jeleniogórskiego teatralnego światka – musiałoby się pożegnać ze stałą pracą.
Rozmowie – włącznie z pracownikami Teatru Jeleniogórskiego i niżej podpisanym – przysłuchiwało się osiem osób.