Wczorajszy koncert australijskiej kapeli THE SUNPILOTS w jeleniogórskim Oriencie okazał się kompletną klapą. Bez względu na fakt, że formacja bije obecnie rekordy popularności wśród fanów muzyki alternatywnej w całej Europie – świadczą o tym chociażby pochlebne recenzje koncertów THE SUNPILOTS zamieszczane cyklicznie na łamach tak znamienitych magazynów jak The Brag i The Rolling Stone; w The Drum Media, Soundspace i innych, jeleniogórzanie do Orient Expressu nie przyszli.
Nie przyszli, niech żałują. O ile bowiem publika zawiodła na całej linii o tyle zespół pokazał się z jak najlepszej strony i udowodnił, że nie bez powodu THE SUNPILOTS określa się mistrzami tworzenia widowisk scenicznych w klimacie zbliżonym do koncertów Pear Jam, Stone Temple Pilots czy Faith No More.
– THE SUNPILOTS, jak zwykle, dało mega koncert. Mocne gitarowe riffy, dynamiczna perkusja i świetny bas, a na deser melancholijny wokal, jak u Lennego Kravitza. Powtarzam, koncert w mega klimacie, a zarazem mega rozczarowanie. Co tu się dzieje, w tej Jeleniej Górze? Skąd aż taki brak zainteresowania koncertami? Jaki wizerunek sami sobie tworzycie w oczach gwiazd odwiedzających wasze miasto? – pyta z konsternacją Lech Bekulard, organizator koncertu.
Istotnie bowiem, jaki wizerunek tworzą sobie sami jeleniogórzanie z jednej strony narzekając ciągle, że w mieście nic się nie dzieje, a z drugiej omijając koncerty i inne imprezy szerokim łukiem. Wczorajsza klapa z koncertu THE SUNPILOTS to tylko jeden z licznych przykładów na kondycję kultury w stolicy Karkonoszy. Do przemyślenia.