Czwartek, 26 grudnia
Imieniny: Dionizego, Szczepana
Czytających: 8210
Zalogowanych: 25
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

JELENIA GÓRA: Tragiczny powrót z Draexlmaiera

Czwartek, 25 marca 2010, 22:31
Aktualizacja: Sobota, 27 marca 2010, 8:08
Autor: Angela
JELENIA GÓRA: Tragiczny powrót z Draexlmaiera
Fot. Angela
To były sekundy. Zobaczyłem, jak prosto na nas pędzi ten biały samochód, potem był huk, błysk, nasz bus się przewrócił, ludzie zaczęli krzyczeć i wychodzić z pojazdu. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia co ja – opowiada pasażer busa, który wczoraj po godzinie 22.00 zderzył się z mercedesem vito, który jechał od strony Sygietyńskiego, nie ustąpił pierwszeństwa busowi jadącemu Jana Pawła II. Są ofiary śmiertelne: dwie pracownice spółki Draexelmaier.

Dwa pojazdy, w tym bus, zderzyły się na obwodnicy na osiedlu Zabobrze na skrzyżowaniu ulic Jana Pawła II i Bacewicz. Kierowca mercedesa tłumaczył policji trzęsącym się głosem, że się zagapił, że szukał telefonu komórkowego, który upadł mu na podłogę. Najwyraźniej wyjeżdżając na główną ulicę nie zauważył busa, który wiózł dwudziestu pracowników Draexlmaiera do domu, w stronę Kamiennej Góry. Siłą uderzenia mercedes został odrzucony na pobocze. Bus wylądował na boku pojazdu.

– Siedziałem zaraz za kierowcą, tym białym busem ktoś wyjechał nam na drogę prosto przed nas, bez hamowania, bez niczego. Jechał z dużą prędkością. My jechaliśmy normalną prędkością, niezbyt szybko. Jak spotkałem kierowcę z tego busa to powiedział mi, że mu telefon spadł. Po uderzeniu wywróciliśmy się na bok, ja tylko jestem poobcierany. Boli mnie ręka i noga. Jakich obrażeń doznali inni? Nie wiem. Jestem w szoku – mówił chwilę po zdarzeniu Andrzej Gąsior z Kamiennej góry, pasażer busa.

Jako jeden z pierwszych na miejscu był młody chłopak, który przejeżdżał obok. Kiedy zobaczył co się dzieje, zatrzymał auto i rzucił się do pomocy wychodzącym ludziom. – Wyciągnąłem dwie osoby na zewnątrz – mówił pokazując zakrwawioną kurtkę.

Część z pasażerów busa na zewnątrz wyszła sama, część potrzebowała pomocy innych. Kilkoro z nich wymagało natychmiastowej pomocy medycznej. – Nasz kierowca Marcin miał pierwszeństwo, nie wiem co się stało, siedziałam trochę dalej od kierowcy, przewróciliśmy się, wszystko się poprzewracało. Nie wiem co było dalej. Wyszliśmy z busa. Ale nie wszyscy, nasza przyjaciółka zginęła. Razem pracowałyśmy przy jednych maszynach. M To straszna tragedia. Jestem w szoku, do mnie to wszystko jeszcze nie dotarło. Miałam tyle szczęścia, że wyszłam, ale nie każdy tyle go miał – mówiła pasażerka z Kamiennej Góry.

Kiedy na miejsce przyjechały karetki pogotowia i strażacy, rozpoczął się wyścig z czasem. Ratownicy próbowali wyciągnąć uwięzionych w busie. Najdłużej trwało wyciąganie kobiety z Kamiennej Góry. Zebrał się tłum gapiów, których policjanci, strażacy i strażnicy graniczni oddzielili od miejsca zdarzenia taśmą. Koledzy i koleżanki uwięzionej, którzy cudem uniknęli śmierci. Drżącymi głosami komentowali każdy krok strażaków.

- Nie mogą jej wyciągnąć, Boże dlaczego – na głos z płaczem komentowały współpasażerki. W końcu z pomocą dźwigu, który na pasach podciągnął delikatnie pojazd do góry, udało się strażakom wydobyć ostatnią z uwięzionych osób. Na miejsce zbiegli się ratownicy z pogotowia. Pracownicy Draexlmaiera zamarli. Kilka sekund później wyciągnięto czarną folię i okryto nią ofiarę.

Z tłumu wydobył się przeraźliwy płacz, płacz osób, które kilkanaście minut wcześniej rozmawiały z ofiarą, które kilka godzin wcześniej pracowały z nią przy taśmie w zakładzie. Dane o ciężko rannych i zabitych zmieniały się z minuty na minutę...głównie wśród komentujących na poboczu ludzi. Powstało kilka wersji, o liczbie nieżyjących, o ich danych, o tym jak doszło do wypadku. Część z nich nie potwierdziła się. Policja długo nie podawała żadnych informacji, by nie wprowadzać w błąd pytających.

- Wstępnie po rozpytaniu świadków oraz kierujących, ustaliliśmy, że kierujący samochodem mercedes wito, wyjeżdżając od strony Sygietyńskiego, przecinając ulicę Jana Pawła II nie ustąpił pierwszeństwa prawidłowo jadącemu autobusowi marki Mercedes Sprinter jadącemu z kierunku centrum miasta w kierunku Janowic Wielkich. W autobusie było najprawdopodobniej około 20 osób. Większość z tych osób doznała ciężkich obrażeń ciała, zostali przewiezieni do szpitala i trwa ich hospitalizacja. Już wiemy, że dwie osoby poniosły śmierć na miejscu, dodatkowo jedna jest w stanie krytycznym – mówił wczoraj asp. Bogusław Górnisiewicz, Wydział Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.

Na tym skrzyżowaniu po godzinie 22.00 czyli w porze wieczorno – nocnej światła są wyłączane, na ich miejsce włączane są światła pulsacyjne żółte, co oznacza, że każdy kierujący ma zachować szczególną ostrożność i dostosować się do stojących znaków.

W wyniku tragedii śmierć poniosły dwie osoby, jedna pozostaje w szpitalu, piętnaście po udzieleniu pierwszej pomocy wypisano do domu. Obecnie policja prowadzi postępowanie wyjaśniające pod nadzorem prokuratury.
Kierowcy obu pojazdów przeżyli. Byli trzeźwi. Za sppwodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym sprawcy grozi odpowiedzialność karna. W więzieniu może spędzić nawet osiem lat.

Czytaj również

Sonda

Czy w Wigilię będziesz miał(a) na stole 12 potraw?

Oddanych
głosów
709
Tak
22%
Nie wiem, nie liczę; może być 7 albo 15
78%
 
Głos ulicy
Do Jeleniej Góry przyjechaliśmy znad morza
 
Warto wiedzieć
Stanowski i Mazurek kłamali i szkalowali reporterów
 
Rozmowy Jelonki
Zielone pogranicze
 
112
Kolizja z Teslą
 
Aktualności
Życzenia od Prezydenta Polski
 
Aktualności
Hotel Sanssouci w Karpaczu ma ruszyć wiosną
 
Jelenia Góra - KARR
Życzenia Świąteczne od KARR S.A.

Jedzenie na telefon

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group