w Górzyńcu. Szybko zaplanowałem trasę w Góry Izerskie, nad którymi szczęśliwie od rana operowało marcowe słońce.
Na start wycieczki w Szklarskiej Porębie Dolnej postanowiłem dotrzeć komfortowym pociągiem KD z Jeleniej Góry. Podróż Koleją Izerską (z 1902r.) upłynęła na podziwianiu pięknych widoków zza szyby wygodnego i ciepłego składu elektrycznych zespołów trakcyjnych (EZT)...
Szklarska Poręba Dolna to najstarsza część największego sudeckiego kurortu. Najniżej położona część miasta była wzmiankowana już w XIV wieku, tu znajdowała się pierwsza huta szkła i kopalnia pirytów (siarczków żelaza). Dziś ślady dawnej działalności przemysłowej są prawie niedostrzegalne. Szklarska Poręba Dolna to najbardziej urokliwa i najmniej zatłoczona dzielnica popularnego wczasowiska.
Po wyjściu z pociągu kierujemy się w lewo, aby za chwilę złapać pieszy szlak, który żółtymi oznaczeniami zaprowadzi nas do Zakrętu Śmierci, pierwszej widokowej atrakcji dzisiejszej wycieczki. Aby tam dotrzeć musimy najpierw skręcić ponownie w lewo i pokonać pierwszy dosyć stromy odcinek (zbocze Wysokiego Grzbietu) rozpoczynający się zaraz za przejazdem kolejowym i trwający aż do Zbójeckich Skał (600-680m). To krótkie, mocne podejście kończy się dopiero przy zrujnowanym, acz okazałym pomnikiem generała i feldmarszałka pruskiego Helmutha von Moltke (1800-91), twórcą nowoczesnej strategii wojskowej. Kiedyś w tym miejscu znajdowała się jeszcze gospoda, później mieścił się DW „Grunwald”.
Wkrótce docieram do Zbójeckich Skał. Ta rozległa grupa twardzieli (hornfelsów) ciągnie się przez około 100 metrów po obu stronach szlaku. Porozrzucane ostańce skalne mają różne wysokości i wielkości. Zakosami podchodzę do dawnego punktu widokowego, który obecnie przechodzi rewitalizację i niedługo ponownie będzie służył turystom przybywającym w ten zakątek Gór Izerskich. Jeszcze kilka kroków i jesteśmy na skrzyżowaniu szlaków (żółtego i czarnego), prowadzi tędy również Szlak Waloński im. J. Naumowicza oraz Duża Trasa Sztaudyngerowska „Wędrówka z fraszką”. Z tablic informacyjnych dowiaduję się o ciekawostkach odwiedzanego miejsca.
Po kilku minutach lektury udaję się dalej lekko ośnieżoną ścieżką (połączonymi kolorami) w kierunku Zakrętu Śmierci. Niebawem przechodzę przez obszar, gdzie miejscowa wytwórnia kwasu siarkowego (witriolejnia) pozyskiwała łupki pirytu ze zboczy Wysokiego Grzbietu Gór Izerskich. Do początków XIX w. był to największy taki zakład w Prusach. Piryt, zwany też „złotem głupców”, wydobywany był w pobliskich sztolniach położonych koło Zbójeckich Skał. Wnet po lewej stronie szlaku pomiędzy drzewami pojawia się tajemniczy i opuszczony niewielki budynek. Chwilę później wychodzę z lasu na Drogę Wojewódzką nr 358 obok Zakrętu Śmierci (775m), którą przekraczam na wprost zgodnie z oznaczeniami żółto-czarnymi. Postanawiam okrążyć sławny wiraż zaczynając od podziwiania panoramy z nowej platformy widokowej mieszczącej się na pobliskiej grupie skalnej, znajdującej się kilkanaście metrów ponad nawierzchnią jezdni. Oglądanie zaśnieżonych szczytów Karkonoszy przyprawiło mnie o dreszcz zachwytu, szczególnie pięknie prezentują się Śnieżne Kotły i Szrenica. Schodzę z platformy do poziomu asfaltu i skręcam w lewo, aby przejść się Zakrętem Śmierci wzdłuż muru oporowego. Robię prawie pełne 180o zachwycając się górskimi pejzażami.
Zakręt Śmierci (zwany dawniej Wielkim lub Czarcim) to jeden z najbardziej i najbardziej uczęszczanych punktów w rejonie Szklarskiej Poręby. Ostry wiraż, pod sporych rozmiarów skałą (do 12m wys.), przechodzący z jednego zbocza Wysokiego Grzbietu Gór Izerskich na drugą stronę został wybudowany w 1937 roku jako jeden z fragmentów Drogi Sudeckiej. W ten sposób, ta górska szosa połączyła Świeradów Zdrój ze Szklarską Porębą. Z powodu kilku tragicznych wypadków (zwłaszcza w 1945 roku) zakręt otrzymał swą nazwę. Ciekawostką jest fakt rozlokowania pod Zakrętem Śmierci kilku chodników minerskich.
Kontynuuję wycieczkę idąc bez szlaku poboczem DW 358 w kierunku Świeradowa. Urozmaiceniem nudnego 1,5 km asfaltowego odcinka jest wizyta na punkcie widokowym na Skałkach Teściowej, gdzie oglądam Grzbiet Kamienicki z Doliną Małej Kamiennej. Następnie skręcam ostro w prawo na leśną, częściowo zaśnieżoną „szutrówkę” (Kopalnianą Drogę), drogę pożarową nr 47. Potem przy ogrodzeniu leśnej uprawy drzew schodzę w lewo „przecinką” do kolejnego leśnego duktu „Drogi na Kasztana”. Podążam tym traktem do najbliższego skrzyżowania, gdzie wykonuję wiraż w lewo, aby stanąć u granic Rezerwatu Przyrody „Krokusy w Górzyńcu”. Dla celów obserwacyjnych został wybudowany tutaj specjalny pomost umożliwiający podziwianie szafranów w ich naturalnym stanowisku. Akurat teraz po jednej z wichur drewniana kładka jest uszkodzona przez powalone drzewo, które uniemożliwia pełny ogląd chronionej łąki.
Niestety pojawiłem się w tym miejscu za wcześnie, ponieważ leśna polana na której rosną krokusy, była w całości pokryta świeżym, śnieżnym puchem. Muszę tutaj wrócić mniej więcej za dwa tygodnie, aby móc podziwiać szafrany w pełnej okazałości. Lekko zawiedziony ruszyłem dalej w dół w kierunku Doliny Małej Kamiennej mijając kilka stanowisk myśliwych. Na skrzyżowaniu (obok karmika dla zwierząt) z drogą leśną łączącą Górzyniec z Rozdrożem Izerskim skręciłem w prawo.
Dolina Małej Kamiennej (Pleśnej) znana była już w średniowieczu i przez stulecia stanowiła miejsce działalności poszukiwaczy skarbów. Idę dalej błotnistą trasą ponad 2,5 km w stronę Górzyńca. Ten odcinek wycieczki prowadzi mnie przez ładny fragment lasu. Dwukrotnie pokonuję linię kolejową nr 311 pod torami, najpierw pod mostem przy Małej Kamiennej (530m), potem tunelem po skręcie w lewo na drogę pożarową nr 18. Od tego momentu rozpoczynam długie podejście trasą rowerową nr 41 (drogą pożarową nr 37) trwające aż do Babiej Przełęczy (Hexenplatz).
W miejscu odpoczynku na Babiej Przełęczy (646m), zwanej także Polaną Czarownic robię sobie krótką przerwę, aby uzupełnić płyny. Według podań w pobliżu szerokiego siodła miała stać pogańska świątynia, będąca kultowym miejscem. Nazwa obniżenia sugeruje demonologiczną przeszłość Babiej Przełęczy. Na przełęczy znajduje się duże skrzyżowanie dróg leśnych, składowane są tutaj duże ilości drewna pozyskanego z okolicznych lasów. Wchodzę na niebieski szlak (odcinek długodystansowego szlaku E-3), którym zmierzam do Bobrowych Skał.
Po wyjściu z przełęczy kieruję się niebieskim szlakiem na utwardzony fragment trasy. Rozpoczyna się najpiękniejszy widokowo odcinek wycieczki. Prowadzona wycinka drzew spowodowała udrożnienie okna panoramicznego, dzięki czemu obserwator ulatuje w przestrzeń krajobrazu. Mam wrażenie, że jest to swego rodzaju rekompensata za brak krokusów. Po prostu opadła mi żuchwa... Kontrast panoramy zimowych Karkonoszy z wiosenną Kotliną Jeleniogórską wyglądał zjawiskowo i folderowo. Magicznymi punktami przykuwającymi uwagę są: Zbiornik Sosnówka oraz Zamek Chojnik. Uwrażliwiony chwilą wizualnych atrakcji przemieszczam się niebieskim szlakiem do Bobrowych Skał.
Ostatni punkt programu stanowi swoistą „wisienkę na torcie” dopełniającą wcześniejsze zachwyty nad okolicznymi landszaftami. Bobrowe Skały (610m) to granitognejsowy grzebień skalny, najbardziej na wschód wysuniętej kulminacji Grzbietu Kamienickiego Gór Izerskich. Na szczycie znajduje się pięć wieżyc, ze skalnymi ścianami dochodzącymi do 20-30m wysokości. Bobrowe Skały to wybitny punkt widokowy na całe Karkonosze (od płd.), Kotlinę Jeleniogórską i Rudawy Janowickie (od wsch.) i Pogórze Izerskie (od płn.). Ponad koronami drzew widoczna w oddali jest nawet Ostrzyca Proboszczowicka. U podnóża skałek ruiny dawnego schroniska. Poprowadzono tutaj kilka tras wspinaczkowych, szczególnie atrakcyjnych dla początkujących „skałkowców”.
Wracam do cywilizacji szlakiem zielonym schodząc nasłonecznionymi łąkami do Górzyńca. Tutaj na przystanku kolejowym wsiadam w pociąg KD, którym wracam do Jeleniej Góry. Wycieczka trwała 4 godziny, pokonana trasa to 17 km. Życzę fioletowych krokusów i ładnych widoków!